Rozdział 15
Projekt
Sprawa została odfajkowana, nie było już o czym gadać. W zasadzie wszystko było ustalone. Wprawdzie projekt urządzenia terenu centrum Jelenic z Pomnikiem Niepodległości jako wizytówka przepadł w grudniowym konkursie, ale poza członkami komisji nikt o tym nie wiedział. Przedstawiciele strony społecznej, którzy brali udział w postępowaniu, podpisali kwity o zachowaniu wszystkiego w tajemnicy. Nic więc nie stało na przeszkodzie, aby ten sam projekt przepchnąć w następnym przetargu. Najlepiej z nową komisją, w czysto urzędniczym składzie. Decyzja więc zapadła. W oficjalnych komunikatach ma dominować jeden przekaz. Gmina zakupiła działki między Warczewską i Żołnierską w celu budowy pomnika w setną rocznicę odzyskania niepodległości. Nie może zatem być mowy o jakichkolwiek machinacjach i ukrytych intencjach. Władzom Jelenic, z Mleczką na czele, przyświecał w całej sprawie tylko ten jeden jedyny, szczytny cel. Inne spojrzenia na transakcję zakupu terenu w centrum miasta, to wyłącznie pomówienia i niepotrzebne jątrzenie.
- No to wszystko jasne, panowie – powiedział Mleczko i uśmiechnął się.
- Niby tak, ale zostaje jeszcze jedna kwestia – zauważył Kręcicki.
- Jaka? – zdziwił się Mleczko.
- Sprawa napisu na płycie frontalnej pomnika. Pamiętasz mówiłem ci przy czym upierają się Ślesicki i Jurkiewicz? Omawialiśmy to ze dwa tygodnie temu u ciebie, jak wymyśliłeś story z pomnikiem jako zasłoną dymną.
- No, tak. Pamiętam. Ale mamy przecież pismo z IPN-u w tej sprawie, i to załatwia problem.
- Niby tak, lecz oni też mają pismo z IPN-u. I to nie takie jak my, załatwione przez Gośkę po znajomości w Warszawie, tylko z lubelskiej delegatury Instytutu.
- No to co?
- To, że Jelenice podlegają jurysdykcji IPN-u w Lublinie. I ślesicki z Jurkiewiczem ciągle używają tego argumentu. Trzeba to z nimi jakoś polubownie załatwić.
- Polubownie?! – mruknął Mleczko, nie ukrywając swego poirytowania. – To w końcu my jako gmina wykładamy kasę na budowę. Niech mnie nie rozśmieszają, bo jak przegną pałę, to gówno będą mieli, a nie pomnik. Powiedz im to przy najbliższej okazji. I nie wracajmy do tego więcej, bo mnie zaraz szlag trafi.
- Nie tak ostro, Tadziu – wtrącił się Wroński. – Mariusz już swoje zrobił w tej sprawie. Mam lepszy pomysł.
- Tylko nie mów, że mamy przystać na durną frazę o Niemcach jako zaborcach i wypiąć się na nasze partnerstwo z Gramen w Bawarii…
- Daj mu skończyć. Jaki pomysł, Włodek? - rzucił Kręcicki, życzliwie spoglądając na Mleczkę.
- Trzeba pogadać z Andrzejem. On ma z nimi dobry kontakt. A przy okazji, niech im uświadomi, że tylko dzięki przychylności burmistrza Jelenic ta inwestycja może dojść do skutku.
- I mógłby też zasugerować, że organizacje wchodzące w skład komitetu powinny wykonać jakiś miły gest w stronę władz Jelenic. Dajmy na to, hm… no na przykład dyplom w dowód uznania zasług burmistrza Jelenic na tym polu – dodał Kręcicki.
- O, to to – przytaknął Wroński.
- Dobra, niech się starosta wykaże inicjatywą. Podoba mi się, kupuję ten pomysł. Porozmawiam z Andrzejem – przystał na propozycję kolegów Mleczko. – A teraz wybaczcie panowie, ale za piętnaście minut mam spotkanie na mieście. Może dowiem się czegoś nowego w sprawie śledztwa prowadzonego przez lubelską prokuraturę, w którym przewija się kilku naszych dobrych znajomych – dodał tajemniczo burmistrz i pożegnał się z Kręcickim i Wrońskim.
- To może jak znajdziesz chwilę czasu w końcówce dnia, to byśmy się jeszcze złapali na moment? Też byśmy chętnie zapoznali się z tymi rewelacjami – wypalił Wroński wychodząc z gabinetu burmistrza.
- Dobra. Teraz mam to spotkanie. Potem wpadnę do Andrzeja, żeby poinformować go o naszych ustaleniach. I jak będę wolny to się zdzwonimy – odparł Mleczko.
* * *
Napisz komentarz
Komentarze