Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 07:29
Przeczytaj!
Reklama prosto i po polsku

„To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną Matuszkiewicz

Ewelina Matuszkiewicz, znana jako autorka cyklu poczytnych powieści, których akcja rozgrywa się w Kozienicach, tym razem zabiera czytelników na wędrówkę śladami swojego pradziadka Pawła Klimczuka (1881-1961), zasłużonego dla Kozienic nauczyciela, regionalisty i działacza społecznego, ojca znanego kompozytora Bogusława Klimczuka oraz autora pierwszej monografii krajoznawczej ziemi kozienickiej „Nasz Powiat” (1928). To właśnie ta publikacja staje się dla autorki przewodnikiem, gdy sto lat później przygląda się miejscom w niej opisanym. Odkrywane ślady i pamiątki po pradziadku pozwalają nie tylko lepiej poznać życiorys i pasje niezwykłego człowieka, jakim był Paweł Klimczuk – stają się źródłem inspiracji do napisania osobistej, opartej na swoistym dialogu z nieobecnym, literackiej biografii kozienickiego pedagoga i społecznika. Zapraszamy do lektury obiecanego kilka tygodni temu wywiadu z autorką.
„To są również moje rodzinne strony”   – wywiad z Eweliną Matuszkiewicz

 

Tygodnik OKO: Na początek ustalmy: na jakim etapie jest obecnie [rozmawialiśmy w niedzielę, 5 listopada – red.] książka?

 

Ewelina Matuszkiewicz: W druku. W przyszłym tygodniu książka wchodzi do sprzedaży.

 

W materiale prasowym pojawiają się określenia „biografia osobista”, „biografia literacka”, jest też mowa o „dialogu z nieobecnym”. Czyli… to nie jest oczywiście beletrystyka, ale wynikałoby z tego, że książka ma jednak jakiś literacki sznyt. Jak to rozumieć?

 

To jest opowieść o moim pradziadku i o wędrówce jego śladami. Rzeczywiście, trudno mówić tutaj o fikcji, jest to oparte na faktach, na rekonstrukcji jego życia. Wiązało się to z wyszukiwaniem dokumentów z nim związanych, ale także badaniem jego twórczości. Głównie mam tu na myśli jego skrypt napisany dla uczniów „Nasz powiat”, ale też i inne utwory. Jest to też trochę reportaż, relacja z naszej wędrówki, miejsc, które odwiedziliśmy. 
 

Tak naprawdę to jest dla mnie bardzo osobista książka. Trudno pisać o swojej rodzinie, o swoich korzeniach, ale też o swojej pamięci i o pamięci rodzinnej, nie przyjmując osobistej perspektywy. 

 

Wspomniała Pani o pracy z materiałami – chodzi o jakieś archiwa, które gdzieś tam istnieją, czy materiały w sensie tego, co zachowało się w posiadaniu Pani rodziny?
 

Byłoby wspaniale, gdyby istniało jedno miejsce, do którego można pójść i znaleźć wszystkie dokumenty. W praktyce ta praca poszukiwawcza była dla mnie dosyć trudna. Niektóre instytucje odpowiadały od razu, inne milczały tygodniami, jeszcze innych zasoby nie są zdigitalizowane, czyli nie można było ich w szybki sposób przejrzeć. Ciekawe pamiątki zachowały się w rodzinie, zdjęcia, jak i dotąd niepublikowane dokumenty i one zostały pokazane w książce, np. patent nauczycielski, odznaka państwowa, legitymacja nauczycielska… Niektóre bywają zaskakujące jak świadectwo ubóstwa, które młody Paweł uzyskał ze swojej gminy po to, żeby móc w czasie swojej edukacji mieszkać w bursie za darmo.

 

Częściowo odpowiedziała Pani na następne pytanie, które chciałem zadać, czyli czym się różni praca nad tego typu książką, literaturą faktu, od pracy nad beletrystyką, z której jest Pani znana, gdzie wszystko wychodzi z wyobraźni. Było dużo trudniej?

 

Rzeczywiście było to wejście w obszar, w których wcześniej nie pracowałam. Pomysł na tę pracę powstał w Szkole Ekopoetyki, która działa przy Instytucie Reportażu, tam odbyły się pierwsze rozmowy o tym, jak wędrówka śladami kogoś, kto opisał określony teren, mogłaby wyglądać. I to nie było oczywiste na początku, więcej było pytań niż odpowiedzi. Druga rzecz, która dla mnie była wyzwaniem, to uznanie, że mój osobisty głos, moja prywatna perspektywa, musi być obecna w tej książce. Do tej pory pracowałam zawodowo z książkami, które tego unikają, czyli z książkami popularnonaukowymi lub naukowymi, albo właśnie chowałam się w swojej twórczości za fikcyjnymi bohaterami. 


Wydawcą książki jest Radomskie Towarzystwo Naukowe. Czy oznacza to, że dystrybucja będzie ograniczona w porównaniu do Pani poprzednich książek? 

 

Radomskie Towarzystwo Naukowe ma długą długą historię, w ramach swojej działalności publikuje rzeczy historyczne i naukowe, ma też obszerny dział regionaliów. To był klucz do przyjęcia tej pracy. Dystrybucja Towarzystwa rzeczywiście jest ograniczona, nie jest ogólnopolska, ich publikacje są dostępne przede wszystkim w księgarni przy Muzeum Historii Radomia (Rynek 5 w Radomiu), współpracują też z księgarniami, które sprzedają publikacje regionalne. Oprócz tego prowadzą też sprzedaż online na swojej stronie. 
 

Dla wydawnictwa ogólnopolskiego, mówiąc wprost, nauczyciel, który sto lat temu jeździł po powiecie, w którym pracował i zachwycał się strumykami, pagórkami i lasami, to niszowy temat. Z kolei dla powiatu Kozienic to jest powrót do tekstu, który był pierwszą monografią krajoznawczą tego terenu, więc ma to swoją wartość i bardzo się cieszę, że Radomskie Towarzystwo Naukowe to doceniło. 


 

Dla kogo jest zatem ta książka dziś, kto będzie ją czytał? Albo: dlaczego warto dziś czytać o Pawle Klimczuku?

 

Przede wszystkim dla osób, które są zainteresowane krajoznawczym spojrzeniem na teren dawnego powiatu kozienickiego. To wybrzmiewa zarówno w przytoczonych fragmentach tekstów Pawła Klimczaka, jak i w opisach wędrówki. Druga grupa to są ci, którzy chcieliby i być może zastanawiają się, jak to zrobić, jak się do tego zabrać, żeby ruszyć śladami swoich przodków. Redaktorka, która czytała tę książkę, tuż po tym jak skończyła pracować nad tekstem, otworzyła szufladę i wyciągnęła swoje rodzinne pamiątki. „To są również moje rodzinne strony”, tak do mnie napisała. 
 

To jest piękna historia.

 

Ten temat może być też ciekawy dla osób zainteresowanych ekologią, ochroną przyrody i zmianami, które dokonały się przez sto lat. Bo to był główny motyw tej wędrówki. Jak tereny - opisywane przez Pawła Klimczuka jako wyjątkowe i malownicze – wyglądają teraz? 

 

A dlaczego warto dzisiaj czytać o Pawle i czytać jego książkę? Bardzo bym chciała, żeby nastąpiła reedycja jego książki. Ten pomysł nawet gdzieś krążył i możliwe, że się go uda zrealizować. Oczywiście będą potrzebne na to środki i to jest główna przeszkoda. Natomiast te fragmenty, które ja wybierałam, wydaje mi się, że pokazują jedną bardzo, bardzo ważną rzecz: że dla Pawła Klimczuka, dla mojego pradziadka, sto lat temu, patriotyzm i ochrona przyrody to były dwie strony tego samego medalu. A dzisiaj bardzo często postawę patriotyczną przypisuje się jednej opcji, a ekologię i aktywną ochronę przyrody czyli np. działania przeciwko wycinaniu lasów drugiej. Nastąpiła polaryzacja i ona moim zdaniem niczemu dobremu nie służy. 

 

Mam nadzieję, że się uda to zrobić, to znaczy reedycję książki Pawła Klimczuka. Aż się prosi, żeby pani książka była do tego przyczynkiem..

 

„Nasz powiat” ukazał się w 1928 roku, więc może na stulecie? Jesteśmy otwarci na propozycje. Wiem, że przez moment był taki pomysł w Towarzystwie Miłośników Ziemi Kozienickiej. Może warto wrócić do tej rozmowy.


 


 

rozmawiał AlKo


 


 


 

P.S. Dla ciekawych lista miejsc odwiedzonych przez autorkę w wędrówce śladami Pawła Klimczuka: punkt widokowy Kępeczki–Sieciechów–Łoje; Stromiec–Rezerwat Starodrzew Dobrzyński–Głowaczów; Brzóza–Ursynów–Przejazd–Poświętne–Stoki; Sewerynów–Brzóza–Ryczywół; Łękawica–Kanał Trzebieński–Rezerwat Olszyny–Urszulin; Rezerwat Dęby Biesiadne; Brzustów–Anielin–Żytkowice; Dolina Zwolenki–Rezerwat Borowiec; Janowiec; Ławeczko–Gródek–Sycyna–Czarnolas–Wilczowola–Rezerwat Okólny Ług; Brzóza–Pionki; Opactwo–Kępice–Opactwo; Dolina Plewki–Zalew Janowicki–Baryczka; Nieczynny kamieniołom w Janowcu; Nieczynny kamieniołom w Nasiłowie; Rezerwat Zagożdżon


 

Załączone grafiki pochodzą z materiałów prasowych.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Wojtek 09.11.2023 20:41
Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino Gratulacje

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Zdzisław S.Treść komentarza: Czy możecie wydrukować dokładną recepturę okowity z buraków. Jestem zainteresowany starymi smakami , chciałbym odtworzyć taką wódkę . Mogła by być atrakcją Kozienic jako np. Rychtterówka . Pozdrowienia dla pana Marka i całej Redakcji .Czekam na przepis w następnym numerze .Data dodania komentarza: 15.05.2024, 12:58Źródło komentarza: OKO 9/515Autor komentarza: EmerytkaTreść komentarza: Radni Pionek słusznie obniżyli burmistrzowi Kowalczykowi wynagrodzenie ponieważ niszczyl miasto i dalej to robi. Wystarczy przejechać się po mieście i zobaczyc- dziurawe ulice, miasto brudne, alejka przy ul.JPII w parku trzy lata i beznadziejna i na Błoniach dwa lata i już dziury, wydawał pieniądze podatników na rzeczy zbędne a ważne sprawy ominął, nadzatrudnienie w urzędzie miasta, umarzał podatki koleżkom a od mieszkancow chciał jak najwiekszych podwyżek. Po prostu zniszczył nas mieszkańców i już dawno należało mu obniżyć wynagrodzenie a nie dopiero teraz. Gdyby miał odrobinę honoru to sam powinien odejść. Ale takie osoby nie mają go za grosz tylko dalej są pasożytami. BRAWO RADNI!!!!!!Data dodania komentarza: 9.02.2024, 01:43Źródło komentarza: OKO 3/509Autor komentarza: E leTreść komentarza: Bedzie mi milo wrocic do tego miejsca. Fajna atmosfera i sympatyczni ludzie. Vi aspettiamo domani alle 18. Non mancate! Up the Golden HandData dodania komentarza: 10.11.2023, 11:27Źródło komentarza: GOLDEN HAND: CHCIAŁEM, ŻEBY BYŁY REFRENYAutor komentarza: WojtekTreść komentarza: Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino GratulacjeData dodania komentarza: 9.11.2023, 20:41Źródło komentarza: „To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną MatuszkiewiczAutor komentarza: MfooyarekTreść komentarza: Cudów nie ma. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie daje - otóż się nie udaje.Data dodania komentarza: 13.09.2023, 14:50Źródło komentarza: SP ZZOZ KOZIENICE: JAKIM CUDEM TO SIĘ UDAJE?Autor komentarza: słuchaczTreść komentarza: słuchałem, szkoda ze nie ma radiaData dodania komentarza: 25.08.2023, 20:48Źródło komentarza: Jedna rzecz jest stała...
Reklama
Reklama