Facebookowa strona „Kozienice w obiektywie” w ciągu 5 lat swojego istnienia zgromadziła ponad 6 tys., obserwujących. Znajdziemy na niej, jak sugeruje nazwa, przede wszystkim zdjęcia przedstawiające Kozienice – historyczne, mniej historyczne, współczesne... Zwraca uwagę bardzo duża aktywność obserwatorów, którzy zostawiają pod zdjęciami nie tylko polubienia i serduszka, ale często także obszerne komentarze, w których dzielą się swoimi spostrzeżeniami na temat prezentowanych kadrów i wspomnieniami na temat uwiecznionych na nich miejsc i ludzi. Bez cienia przestały można stwierdzi, że wytworzyła się tutaj autentyczna (a przy tym niezwykle pozytywna!) społeczność. O fenomenie strony rozmawiamy z jej twórcą, Przemysławem Nowakiem.
Tygodnik OKO: Niecałe dwa tygodnie temu strona obchodziła swój jubileusz - powstała 6 lutego 2020 roku, czyli ma już 5 lat! Nie było jednak z tej okazji żadnego okolicznościowego wpisu?
Przemysław Nowak: Faktycznie, przeoczyłem to z powodu choroby.
Nasuwa się zatem pytanie - jak to się wszystko zaczęło?
Zdjęciami interesowałem się od dziecka, chodziłem na kółko fotograficzne u pana Kazimierza Janeczka w Szkole Podstawowej nr 2. Później miałem przerwę, wtedy przede wszystkim robiło się zdjęcia do albumu rodzinnego, ale gdy zacząłem pracę w Szkole Podstawowej nr 4, znowu zaraziłem się fotografią od pana Bogdana Mazura. No i tak powoli, powoli znów zacząłem robić zdjęcia… Ja zaczynałem pracę w szkole w roku 1998, on już tam od wielu lat pracował. Miał lustrzankę, obiektywy, jakoś mnie to ponownie wtedy zafascynowało. Udostępniał mi czasem aparat, żebym sam robił zdjęcia, wiele mnie nauczył. Teraz ja przejąłem po nim pałeczkę, bo szkoda by było, żeby ta tradycja fotografowania życia szkoły porządnym aparatem i starannego archiwizowania tego wszystkiego zaniknęła.
Strona od początku była Pana pomysłem?
Tak, bo wykonując te fotografie zauważyłem, że dużo osób naprawdę lubi zdjęcia Kozienic. Kiedyś robiłem też zdjęcia z drona, które pan Kordas puścił na stronie OKA. To była sytuacja, że leżałem w domu ze złamaną nogą i jakoś taki pomysł założenia strony wpadł mi do głowy. Powoli zacząłem to publikować i dosyć szybko stało się to popularne. Później był okres pandemii, kiedy bardzo dużo ludzi pozostawało online, wtedy też coraz więcej osób zaczęło obserwować stronę, pojawiało się pod tymi zdjęciami bardzo dużo komentarzy, co było bardzo miłe. Później, gdy wróciłem do szkoły, za pośrednictwem siostry pana Bogdana Mazura, pani Wiesławy Kucharskiej, uzyskałem jego negatywy, które zeskanowałem, zdigitalizowałem i dzięki temu zacząłem wrzucać także zdjęcia pana Bogdana.

Czyli można powiedzieć, że jest Pan kustoszem tego, co po sobie pozostawił?
Zdjęcie ma rodzina, ja natomiast dostałem ich część ze zgodą na publikację na stronie.
Pan powiedział, że te zdjęcia stały się „popularne”, ale ja bym dodał, że to mało powiedziane, bo entuzjazm odwiedzających Pana stronę jest wręcz nadzwyczajny. Które zdjęcie cieszą się największym zainteresowaniem?
Przede wszystkim stare zdjęcia, pokazujące te dawne Kozienice, ponieważ wzbudzają dużo sentymentu. I te naprawdę stare, czarno-białe, i te nie aż tak stare, ale sprzed przynajmniej 20 lat. Z komentarzy, które się pod tymi zdjęciami pojawiają, można przy tym dowiedzieć się naprawdę wielu rzeczy o Kozienicach i ich mieszkańcach. Takie źródło jest wręcz jak skarb. Pojawiają się tam bardzo często wspomnienia z dzieciństwa, mieszkańcy młodsi i starsi się nimi wymieniają, wytworzyła się wokół tego swoista społeczność. Jest to na pewno zarówno interesujące, jak i miłe. Bardzo popularne są np. takie proste zdjęcia ulicy, bo ludzie — tak mi się wydaje — chcą sobie przypomnieć, jak to wszystko wyglądało, jak było kiedyś.

Czasem człowiek nawet nie wie, że coś pamięta, dopóki nie ma tego impulsu wizualnego - i wtedy mamy takie: „No tak, przecież było coś takiego…”
Tak, w życiu codziennym czasem zapominamy, nie zauważamy zmian, które następują w Kozienicach. Dopiero po jakimś tam czasie, widząc zdjęcie, przypominamy sobie, jak to było te 5-6 lat temu, bo zmiany zachodzą dynamicznie, a ludzie żyją szybko i nie zwracają może uwagi, skupieni na swoich sprawach, na to, co się dzieje wokół. Ostatnio było u na takie zdjęcie studni na ulicy Kochanowskiego, z której sam w młodości wiele razy korzystałem, wracając do domu ze szkoły. Jej już nie ma — ale to zdjęcie zwykłej, starej studni wzbudziło wiele emocji. Jeśli coś było, każdy to pamięta, a teraz już tego nie ma — to tutaj rodzi się ten sentyment.

Jeśli chodzi o autorów zdjęć, które na stronie można oglądać, to są to zdjęcia Pana autorstwa, zdjęcia pana Mazura…
…pana Andrzeja Wdowskiego, który też współtworzy ze mną stronę i jest źródłem informacji o nieocenionej wartości, ponieważ o Kozienicach wie naprawdę dużo, Macieja Rębisia, który też jest ważną postacią, dużo zdjęć mieliśmy od pani Agnieszki Janeczek i Aldony Ptaszek i wielu osób, których nie sposób tu wymienić.
Jako osoba odpowiedzialna za wybór tego, co się danego dnia na stronie ukaże - czym się Pan kieruje?
Na ogół po prostu przeglądam zdjęcia i wybiera je instynktownie. Czasami są to po prostu różne okazje, na przykład zdjęcia z różnych uroczystości. 3 maja, 11 listopada — wtedy wrzucam jakieś starsze zdjęcia, pokazujące jak te obchody wyglądały w przeszłości. Dużo jest też oczywiście historycznych zdjęć ze szkoły, w której pracuję.

No właśnie, te stare zdjęcia szkolne to jest osobny temat, bo one szczególnie uruchamiają wspomnienia, ktoś rozpoznaje siebie, pyta o innych…
Często ludzie się na tych zdjęciach oznaczają. Ktoś o coś zapyta, ktoś odpisuje, wywiązuje się taki sentymentalny dialog. Na pewno znalazłyby się i takie osoby, które nie miały ze sobą kontaktu przez wiele lat, a on znowu się pojawia dzięki temu, że obie obejrzały i skomentowały to samo szkolne zdjęcie, albo że właśnie ktoś kogoś tam oznaczył, a nie miał go wcześniej w znajomych.
Powiedzieliśmy o zdjęciach najpopularniejszych, a które z publikowanych na stronie są najcenniejsze według Pana?
Na pewno te, które pokazują Kozienice, jakich już nie ma, miejsca, które już nie istnieją. Zdjęcia z lat 70. czy 80., budynki, miejsca… Bardzo często na stronie pojawia się taki termin „Zielone Kozienice”, tutaj mieszkańcy z wielkim jakby żalem wspominają, że tak kiedyś było, a już nie ma tego miasta zanurzonego z zieleni.

Czy Kozienice są fotogeniczne?
Tak, oczywiście! Tylko faktycznie, tej zieleni jest już mniej niż kiedyś i w komentarzach bardzo to jest odczuwalne. Ludzie patrzą na dawne zdjęcia ulic i pierwsze, co rzuca się w oczy, to jak dużo było kiedyś u nas tych drzew, krzewów, zieleni.
Myśli Pan, że powiedzmy za 10-15-20 lat ludzie będą patrzeć z podobnym sentymentem na to, jakie Kozienice są teraz?
Na pewno, bo ludzie są sentymentalni i zawsze jakoś wracają do swojej młodości, do miejsca, gdzie się wychowali, gdzie spędzili dzieciństwo. To jest właśnie ta miłość do naszej „małej ojczyzny”, bo to tutaj przeżywamy wszystkie nasze pierwsze wzloty, upadki, radości, smutki… Są tacy ludzie, którzy dawno wyjechali i od wielu, wielu lat mieszkają za granicą, a obserwują stronę, oglądają zdjęcia, komentują, wspominają swoją młodość w Kozienicach. Jest pani z Australii, pani z Włoch, ktoś ze Stanów Zjednoczonych. To jest dla nich powrót do wspomnień i ludzi, z którymi kiedyś się tutaj żyło.

Wróćmy może teraz do tego, o czym była mowa na początku, czyli Pana drogi do fotografii. Skąd taki właśnie wybór hobby?
Fotografia jest zatrzymaniem czasu, zatrzymaniem chwili, emocji, wspomnieniem. Dla mnie jest to ciekawsze niż film, bo to jest tylko ułamek sekundy, a jednak w głowie wzbudza tak wiele odczuć. Ułamek sekundy — a gdy oglądamy takie zdjęcie za 15 czy 20 lat w głowie mamy przecież nie tylko tę jedną klatkę, ale przychodzi nam do niej całe mnóstwo wspomnień, emocji i wrażeń. Myślę, że to właśnie dlatego ludzie tak chętnie te zdjęcia oglądają.
Jak Pan patrzy jako fotograf z doświadczeniem i taki powiedzmy „tradycyjny” na to, jak fotografia wygląda teraz, gdy w zasadzie każdy nosi w kieszeni urządzenie pozwalające na robienie zdjęć i gdy tych zdjęć codziennie wykonuje się i publikuje jakieś nieprzeliczone ilości?
Zacytuję tutaj pana Tomasza Tomaszewskiego, fotografa: „Dużo ludzi robi dziś zdjęcia telefonem, ale telefon to jest w zasadzie tylko taki fotograficzny notatnik. Nie jest to narzędzie do fotografii prawdziwej”. Oczywiście można zrobić telefonem dobre zdjęcie, ale dobre zdjęcie musi być przemyślane, a telefonem ludzie raczej tak cykają, czasami setki, tysiące zdjęć w ciągu doby i niewiele z tego wynika. Fotografia tradycyjna wymaga zaplanowania, przemyślenia, jakiegoś pomysłu. Nie chodzi w niej o to, żeby po prostu strzelić sobie fotkę, 100 zdjęć na jednym wyjściu. Inaczej było kiedyś, bo gdy miało się 24 czy 36 klatek na kliszę, to trzeba się było naprawdę zastanowić. No ale — co zrobić.
Jeśli chodzi o archiwum zdjęć pana Mazura, o którym była wcześniej mowa - dużo tego jeszcze czeka na obrobienie?
Klisze zeskanowalem już wszystkie, teraz jeszcze jest troszeczkę zdjęć na płytach, to są przede wszystkim materiały ze Szkoły Podstawowej nr 4. Jeśli chodzi o publikację, to jeszcze długa droga przed nami, z tym, że 80% to są zdjęcia ze szkoły. Samych Kozienic mam kilka folderów, około 2 GB zdjęć.
Jakie są plany, co zobaczymy na stronie w najbliższej przyszłości?
Plan jest taki, żeby cały czas rozwijać stronę. Chciałbym też zaprosić mieszkańców, żeby przysyłali swoje zdjęcia, jeśli mają taką chęć i możliwość. Można by wtedy stworzyć większą społeczność, więcej zdjęć archiwizować. Byłoby to na pewno z korzyścią dla miasta. Gdyby więc mieszkańcy mieli ochotę przesyłać swoje zdjęcia, to bardzo do tego zachęcam!
Rozmawiał AlKo
Napisz komentarz
Komentarze