Po cieszącym się dużą popularnością wywiadzie z Kingą Zawodnik, prezentujemy kolejną naszą rozmowę - tym razem z Szymonem Hołownią, nie tylko kandydatem na urząd prezydenta, w której to roli występuje ostatnio w mediach najczęściej, ale także autorem wielu książek, publicystą, działaczem społecznym, postacią medialną oraz po prostu szczęśliwym ojcem i mężem.
Poniżej, dla zachęcenia Państwa do poświęcenia naszej skromnej produkcji nieco ponad kwadransa, spisany fragment dotyczący doświadczeń Szymona Hołowni związanych z Kozienicami:
Edmund Kordas, Tygodnik OKO: Teraz już całkowicie na koniec i zupełnie daleko od polityki: już wiem, że pewne związki z Kozienicami pan ma oprócz Biblioteki, bo pan się tutaj również, mam nadzieję, dobrze bawił!
Szymon Hołownia: Tak, kolega mojej żony z jednostki, porucznik Kamil Ośka zwany przez nas “Ośkiem” miał ślub właśnie w Kozienicach, bo i on i jego żona pochodzą z Kozienic, więc byliśmy na ślubie w kozienickim kościele a później na weselu, które odbywało się w takim ośrodku zaraz przy wjeździe do Kozienic po lewej stronie. Nie wiem dokładnie jak on się nazywa, ale to piękny teren.
E.K.: Kozienicki Ośrodek Sportu i Rekreacji. Rozumiemy, że może pan z całą swoją serdecznością zapromować środek, bo chyba tam się musiało podobać?
Szymon Hołownia: Oczywiście, było bardzo miło i bardzo się cieszę, żeśmy w tych Kozienicach mieli dobry czas. Wie pan, moja pierwsza świadomość tego, że Kozienice istnieją, zrodziła się, jak byłem dzieckiem. Mieszkałem w Białymstoku do 18 roku życia, ale mój ojciec pracował w Czechosłowacji na kontraktach i budował tam różne elektrownie i elektrociepłownie i pracował z nim inżynier, nie pamiętam jak się nazywał, właśnie z elektrociepłowni czy elektrowni…
E.K.: Elektrowni, elektrowni - bo nam się tu obrażą strasznie... (śmiech)
Szymon Hołownia: Przepraszam, ojciec pracował w elektrociepłowni, stąd tak mówię - i stąd pamiętam, że o tych Kozienicach opowiadał, więc tak mi zostało w głowie. A później, jak jeszcze jeździłem po Polsce po wykładach, po spotkaniach, to ja przynajmniej ze dwadzieścia razy w roku przez Kozienice przyjeżdżałem, jadąc w stronę Sandomierza, w stronę Tarnobrzega, tam na południe Polski, bo to jest t taki szlak transportowy. Więc, że tak powiem, albo przejazdem, albo stacjonarnie bardzo mile mi się w pamięci
E.K.: Zatem zapraszamy, córka za chwilę podrośnie, mamy tyle tras rowerowych między innymi…
Szymon Hołownia: Tak, tam jest pięknie.
E.K.: No właśnie.
Szymon Hołownia: Czyli - jesteśmy umówieni w Kozienicach!
Napisz komentarz
Komentarze