Tygodnik OKO: Czym był dla hip-hop dla Ciebie i Twojej ekipy w tamtych czasach, gdy mieszkałeś? To, o czym dziś mówi się “polski rap”, ma poza gronem fanów raczej marną reputację..
Order Lg: Dla mnie polski hip-hop ma bardzo pozytywne konotacje, z tym że ja utożsamiam go z tym, czym był wtedy, gdy się zaczął, czyli powiedzmy na początku lat 2000. Dla mnie to była Droga - słuchanie Fenomenu czy 7 Łez… choć pierwszym zespołem rapowym, którego się słuchało, była oczywiście Molesta, a moim ulubionym raperem ever jest Włodi. Na jego koncertach bywałem, nota bene z tymi właśnie ekipami z Kozienic [o których mowa w poprzedniej części wywiadu, red.] i dla nas to było wtedy ogromne przeżycie. Ta muzyka, która jest teraz, oczywiście nie ma pozytywnego odzwierciedlenia, ale też dla mnie ona w żaden sposób nie koreluje z tą muzyką, na której ja się wychowałem. Powiem więcej: koliduje. To zupełnie nie jest tożsame. Tamten rap był dla mnie drogowskazem, tamte treści dawały do myślenia. Słuchało się tego na okrągło, chodziło się w szerokich spodniach, przecież są jeszcze zdjęcia pokazujące, jak wyglądaliśmy na tych pierwszych koncertach - zawsze łysa bania, zawsze szerokie spodnie. To była nasza kultura, z którą się utożsamialiśmy. Wszyscy, którzy ją czuli, w całej Polsce, wyglądali tak jak my. Każdy nosił spodnie Mass czy podobne. Pamiętam, jak w 2002 czy 2003 się to kupowało. Ja wtedy jeszcze oczywiście nie miałem swoich pieniędzy, więc szło się z którymś z rodziców do takiego sklepu, który był tam, może to pamiętasz, gdzie teraz jest ten nowy park wodny w Kozienicach, przy tzw. małpim gaju. Dokładnie tam, gdzie teraz stoi McDonald’s, był taki drewniany domek, w którym można było kupić gazety rapowe, szerokie spodnie, bluzy, smycze, słowem wszelkie akcesoria niezbędne, żeby wyglądać jak raper z teledysku [śmiech]. I dlaczego o tym mówię? Bo pamiętam, jak Mamę wyciągnąłem właśnie po te spodnie szerokie. Mama pytała: “Synu, po co Ci te spodnie szerokie, jak Ty wyglądasz, taki krok… co to w ogóle jest, że wszyscy teraz chodzą w takich spodniach, a Ty to już w ogóle masz ten krok najniżej opuszczony?”. Ja mamie tłumaczę: „Wiesz, dla mnie to jest ważne, ja się z tym utożsamiam…” Wiesz, miałem 17 lat i pstro w głowie, dopiero wchodziłem w to życie dorosłe. Mówię Ci o tym, bo taki był rap. Ważna była nie tylko muzyka, ale też to, jak wyglądasz. Teraz definiuję to sobie troszeczkę inaczej, ja mogę nawet w piżamie nawijać dobry, szczery rap. Nawet chyba w kawałku pt. „Czym dla mnie jest rap” w bodaj trzeciej zwrotce o tym mówię. W rapie jak w życiu - ważny jest upór. Mama mówiła: „Oj, kiedy Ty z tego wyrośniesz…”, sprzedawca w sklepie: „Wie Pani, widać, że to dla syna ważne”, a ja sam: „Nigdy, nawet jak będę miał 40 lat, to będę chodził w takich spodniach!” [śmiech]. Dziś mam 40 lat i nawet nie mam już takich spodni w szafie. Chłopaki - Tektyw, Ziaja - też tak kiedyś wyglądali, dziś nikt już tak nie chodzi. Zmieniła się moda - być może wróci, nie mówię, że nie - natomiast dziś definiuję to sobie tak, że najważniejsza jest jednak sama muzyka. Mój kolega-raper z Kozienic, Szuwar, kojarzysz Szuwara?
Oczywiście.
No więc Szuwar kiedyś nawinął coś takiego, co mi się bardzo podobało, na Energii Membran chyba mu nawet tego wersu pogratulowałem: nie ma mowy o ciuchach w muzyce, nigdy więcej. I to ma sens, bo to nie ciuchy Cię definiują, tylko to co masz w głowie, Twoje myśli i emocje i to, jak potrafisz je przelać na bit.
Wracając: hip-hop ma renomę gatunku, gdzie teksty sa płytkie, opowiadają o szastaniu kasą, panienkach, marihuanie i nielubieniu policji. Taki jest stereotyp. Tymczasem w rzeczywistości jest tam mnóstwo o tym, że ważna jest rodzina, ważni są przyjaciele, uczciwość, rozwój, stawianie sobie w życiu celów… kojarzysz w ogóle drugą subkulturę czy muzykę, która w przekazie byłaby tak konstruktywna?
No powiem Ci, że kojarzę, bo ja oprócz tego, że rapuję, czasem lubię sobie pośpiewać. Biorę udział w karaoke i tak dalej, ja się tego w ogóle nie wstydzę. Rapuję, ale staram się też rozwijać ten wokal śpiewany. Bardzo doceniam teraz treści, których wartości nie byłem kiedyś świadomy, np. Ryszarda Rynkowskiego, utwór “Wznieś serce nad zło”, który jest utworem bardzo pięknym, ostatnio też wykonywałem na karaoke “Szczęśliwej drogi już czas” - przepiękny utwór o przemijaniu, zmianach w życiu.
Kojarzę, bo on jest często wykonywany na uroczystościach typu zakończenie szkoły, gdy odchodzi kolejny rocznik.
No właśnie. Kiedyś, gdy byłem zapatrzony tylko w rap, a moi rodzice słuchali właśnie takich utworów, myślałem sobie „Kurde, co to jest… to przecież ani się nie rymuje, a jak już, to jest jakoś dziwnie intonowane” - a teraz patrzę inaczej i naprawdę doceniam. Konkludując: wszystko zależy od tego, jak Ty definiujesz swój rap. Dla mnie rap zawsze musiał mieć kilka nieodłącznych elementów. Przekaz - czyli zawarta treść i emocje, myślę że umiem to robić. Flow - czyli styl wyrażania siebie na bicie, który będzie naprawdę Twój, nie będzie kopiowaniem czy podrabianiem kogoś innego i sam będzie niepodrabialny. Ja słuchając dużo rapu, słuchałem nie tylko tego polskiego, ale i bardzo dużo francuskiego i amerykańskiego, bardzo dużo rapu brazylijskiego - nie portugalskiego, tylko właśnie brazylijskiego, rapu z faweli. Francuski rap, czyli ekipy takie jak Fonky Family albo taki gość jak Antilop - to byli goście, którzy w tamtych latach kształtowali trendy. Co ciekawe, tak we Francji, jak i w Niemczech, bardzo wielu raperów to Arabowie. To często ludzie, którzy z tych krajów nie pochodzą, tylko przyjechali tam w jakimś momencie, a że mieli ciężkie życie, to rap był dla nich szansą na wyrażenie samego siebie. Jest atak w wielu miejscach, bo rap to,. niestety, często domena środowisk patologicznych, gdzie dzieciaki dorastają w trudnych czasach, ci raperzy mają często za sobą bardzo trudne dzieciństwo. To samo chłopaki z Molesty, oni też mówią w tekstach o tym, że nie mieli lekko, dlatego „Skandal” jest albumem tak autentycznym. Wreszcie ktoś powiedział dzieciakom, prostym językiem ulicy, czym są dla nich emocje. Ten uliczny szlif Molesty zaczął wyznaczać trendy, tak jak wcześniej działo się to we Francji i Niemczech, stamtąd to wreszcie przyszło do Kozienic.
Rozmawiał AlKo
Napisz komentarz
Komentarze