OKO: Kobieta Przedsiębiorcza, Człowiek Roku - to nie są tytuły które Pani sobie sama nadała, pochodzą one z plebiscytów, co oznacza, że tak właśnie jest Pani postrzegana. Czy czuje się Pani dzięki temu inspiracją – w szczególności dla kobiet?
Irena Nalewajko: Tak. Myślę że dzięki temu, że moja praca jest dostrzegana i doceniana, wiele kobiet stawia mnie sobie za wzór i zaczynają działać same. Miło jest mi słyszeć, że podziwiają moją aktywność, to, że potrafię tyle rzeczy w życiu zrobić, że cały czas jestem w ruchu, ciągle działam – ale jeszcze milej, gdy ktoś mówi mi, że sam coś osiągnął, zdecydował się działać dzięki mojemu przykładowi.
OKO: Który z tych tytułów bardziej sobie Pani ceni? Ten wyróżniający Panią spośród przedstawicielek płci pięknej, czy ten bardziej ogólny?
I.N.: Cenne jest dla mnie jedno i drugie. To się przecież zresztą ze sobą wiąże, bo te wszystkie nominacje i wyróżnienia pojawiły się dlatego, że działam społecznie, że pracuję, że jestem właśnie taka – przedsiębiorcza, zaradna, operatywna. W pierwszym tytule ten drugi człon - „przedsiębiorcza” - jest ważniejszy, bo to on mówi, dlaczego zostałam wyróżniona i jednocześnie zgadza się z tym, jak sama o sobie myślę.
OKO: Część osób osiągających sukcesy popada w przesadną skromność, Pani natomiast nie boi się mówić o samej sobie dobrze… Czy słusznie wnioskuję, że według Pani po prostu warto podkreślać swoje zalety?
I.N.: Tak. Nie ma się tu czego wstydzić, jestem dumna z tego, że osiągnęłam w życiu tak wiele, mimo że wymagało to wiele ciężkiej pracy i dużego wysiłku A to przecież nie koniec, nie ma spoczywania na laurach, bo cały czas jestem aktywna. Myślę że warto o tym mówić, by inspirować, zachęcać do aktywności innych. Cieszę się też, że potrafiłam pogodzić pracę zawodową ze sferą rodzinną, odnosząc sukcesy w obu dziedzinach.
OKO: To chyba ważne, bo często osoby, które osiągają sukcesy zawodowe, mówią o tym, że dzieje się to niestety w jakimś stopniu kosztem rodziny. U Pani jest jednak inaczej?
I.N.: Najbardziej dumna jestem właśnie z rodziny, a potem dopiero z sukcesów zawodowych. Udaje mi się to łączyć tak, że jedno w żaden sposób nie przeszkadza drugiemu.
OKO: Jaka jest recepta?
I.N.: Najważniejsza jest chyba systematyczność, dobre zarządzanie czasem, nieodkładanie niczego na później, mądre decyzje. Także to, że aktywność mnie nie wyczerpuje, a dodaje energii. Napędza mnie i bardzo silnie motywuje, gdy słyszę, że wzorowały się na mnie moje dzieci, a teraz wzorują się wnuki. Z tego jestem dumna szczególnie.
OKO: Mówiliśmy o tym, że jest Pani inspiracją, ale wiemy, że Pani też miała swoje inspiracje. Kobieta, która Panią inspirowała, wybitna artystka...
I.N.: ...Hanka Bielicka! To jakoś tak wynikło samo z siebie, że usłyszałam Hankę Bielicką, potem jakąś jej sobowtórkę. Zapraszałam ją tutaj do Pionek, żeby dała nam spektakl, bo bardzo pięknie naśladowała Hankę Bielicką. Nie miała czasu przyjechać, więc ja mówię “A cóż to, ja się tego nie nauczę? Co to znaczy?” Postanowiłam - i wyszło mi jeszcze lepiej!
OKO: Oprócz pracy zawodowej, zajmuje się Pani też działalnością społeczną. Może więc teraz kilka słów o Stowarzyszeniu Seniorów Kontrast?
I.N.: Nasze stowarzyszenie działa już od 7 lat. Tu też wszyscy się dziwili, mówili “na muzyce się nie zna, co ona tam będzie robiła z tym zespołem?” A ja pomyślałam sobie, że nie muszę się znać, a zespół i tak może działać - i działa, a przy tym osiąga sukcesy. Dostaliśmy nawet nagrodę Grand Prix Ministra Obrony Narodowej za wykonanie piosenek wojskowych.
OKO: I teraz będzie można usłyszeć chór stowarzyszenia, w repertuarze chyba jednak różnym od wojskowego, 8 marca, podczas imprezy w CAL w Pionkach?
I.N.: 8 marca organizuję zawsze - teraz już po raz piąty, więc to będzie takie wydanie jubileuszowe - koncert na Dzień Kobiet. Panie zawsze bardzo licznie przybywają, są zadowolone, Centrum Aktywności Lokalnej w Pionkach pęka w szwach. Myślę że w tym roku będzie podobnie. Oprócz chóru stowarzyszenia będą też specjalni goście - marszałek. województwa mazowieckiego, Adam Struzik, naturalnie z żoną, oraz Władysław Kosiniak-Kamysz - również z żoną, w końcu to Dzień Kobiet! Będzie występowała Joanna Nawrot ze swoim zespołem. To jest moja podopieczna, którą dwa lata temu poznałam w Sycynie, jako taką nieopierzoną jeszcze sierotkę Marysię, a teraz jest już wielkiego formatu gwiazdą, współpracuje z Operą Bałtycką. No i czegóż mogę w tej sytuacji od niej chcieć, co ona może dla mnie zrobić? To oczywiste - zaśpiewać dla Pionek.
OKO: Pionki są dla Pani…
I.N.: Najważniejszym miejscem na świecie. Zżyłam się z tym miastem. Chciałabym, żeby też się rozwijały, tak jak ja. Staram się jak mogę i komu mogę tutaj pomagać, żeby tylko w Pionkach działo się dobrze.
OKO: Na koniec zapytam jeszcze o taką troszkę może ciekawostkę, bo “komora normobaryczna” to jest takie hasło dla nas i chyba dla większości naszych czytelników odrobinę kosmiczne. Co to takiego?
I.N.: Komora normobaryczna, jaką tu mamy po drugiej stronie ulicy (ul. Juliusza Słowackiego w Pionkach) to komora, w której panuje specjalnie utrzymywana atmosfera, podwyższony poziom tlenu, dzięki czemu lepiej przenika on do organizmu. Zwiększa się dotlenienie wszystkich komórek ciała, odnawiają się komórki macierzyste, powietrze w pomieszczeniu normobarycznym jest też wzbogacone w odpowiednią ilość dwutlenku węgla, który rozszerza nasze naczynia krwionośne i ułatwia przekazywanie tlenu z krwi do komórek. W praktyce działa to tak, że ludzie, którzy mieli trudności z poruszaniem się, nawet chodzeniem, zaczynają poruszać się sprawniej, mający kłopoty ze snem śpią po tym pięknie, czują się wspaniale - i wracają. To nie jedyna komora w regionie, ale jedyna z certyfikatem, oryginalna. Moja motywacja dla zakupu komory była prosta: sama korzystałam z takich zabiegów, pomogło mi to bardzo, poczułam się odmłodzona, dużo bardziej witalna – teraz chcę, by inni też mogli z tego skorzystać. Tak samo jak w mojej pracy zawodowej i społecznej, kieruje tu mną jedno: chcę, żeby ludzie byli szczęśliwi.
Napisz komentarz
Komentarze