Na rogu ulicy Warszawskiej i Żeromskiego od dawna cieszyły oko wysokie i rozłożyste wierzby. Gdy zwrócona w tę stronę ściana bloku nr 2 przy ulic M.C. Skłodowskiej została wytypowana jako podłoże pierwszego kozienickiego muralu, stało się dość oczywiste, że jego sensowne wyeksponowanie będzie wymagało przycięcia drzew. Odwiedzaliśmy to miejsce kilkakrotnie jeszcze w czasie powstawania dzieła i już wówczas te myśl wypowiadali niektórzy mieszańcy:
- Fajne, ale trzeba będzie tu coś zrobić, bo nie będzie tego widać - powiedział nam jeden z przechodniów.
Dziś, gdy poszły w ruch narzędzia tnące, usłyszeliśmy dla odmiany także opinie skrajnie odmienne:
- No i po co to tną, po co? Warto?
To ostatnie pytanie retoryczne dobitnie podkreślone zostało wskazaniem na mural, który wskazującemu do gustu najwyraźniej akurat nie przypadł.
Antypatie i sympatie wobec wzoru muralu, jego lokalizacji oraz dzisiejszych zabiegów pozostają chyba we względnej równowadze, można mieć jednak nadzieję, że z czasem wierzbowe gałęzie - jak to wierzbowe gałęzie - odrosną, a tymczasem przyzwyczajenie zrobi swoje i mural stanie się dla większego grona mieszkańców "nasz".
Napisz komentarz
Komentarze