Tej wiadomości nie spodziewał się chyba nikt. We wtorek Arkadiusz Mizera obchodził swoje 43. urodziny, w środowy wieczór nadeszła natomiast tragiczna informacja, że odszedł. W kwiecie wieku, z wieloma planami na przyszłość.
Całe swoje życie poświęcił piłce nożnej. Przez wiele lat rozwijał talent piłkarski kozienickiej młodzieży, nie zważając na trudności, z którymi niejednokrotnie przychodziło mu się mierzyć. Jego „dzieckiem” była Akademia Piłkarska „Nasze Nadzieje” Kozienice. Swoich wychowanków – dziś dorosłych ludzi – starał się wychowywać nie tylko piłkarsko. Oczywiście, rozwój boiskowy był niezwykle ważny, ale nie najważniejszy. W pełnym profesjonalizmie, którego uosobieniem był zawsze, zwracał szczególną uwagę na aspekty wychowawcze. Najpierw człowiek, potem sportowiec – takie zasady mu przyświecały.
Pracował nie tylko w AP „Nasze Nadzieje”. Kibice z Kozienic i okolic mogą skojarzyć go z MKS Kozienice, z KP Stanisławice, ostatnio z Pilicą Białobrzegi. Z otwartym sercem, zawsze gotowy poświęcić swój czas, energię i wiedzę, realizował swoją trenerską misję. Cały czas się rozwijał – uczestniczył w kursach szkoleniowych UEFA Goalkeeper B, UEFA A. Chciał podnosić swoje kompetencje, by później przekazywać swą wiedzę innym. Niestety, już nie zdążył. Wszyscy, którzy mieli okazję z nim współpracować, na pewno wynieśli jednak z takiej kooperacji bardzo wiele. W przyszłości będą mogli kontynuować dzieło Arkadiusza Mizery, bo z całą pewnością na to zasłużył.
Wiadomo, że każde słowa pożegnania pojawiają się zawsze o jeden dzień za późno. Osoba, którą żegnamy, ich już nie usłyszy. Przecież nikt nie żegna się z kimś, kogo ma nadzieję zobaczyć za dzień, dwa czy tydzień. Żal, który powstał wśród wszystkich, którzy znali Arkadiusza Mizerę, jest z pewnością ogromny. I choć ciężko go ukoić, pozostają piękne wspomnienia, które zostaną w sercach na zawsze.
Napisz komentarz
Komentarze