227 lat temu Sejm Wielki uchwalił Konstytucję 3 Maja. Była to szansa na nowe otwarcie w dziejach I Rzeczypospolitej. Los sprawił, że stała się testamentem republiki szlacheckiej. Tym niemniej, stanowiła zwieńczenie głębszych reform wprowadzanych w państwie latach 1764-1791. O efektach tych reform opowiadać można również z perspektywy lokalnej historii, przypominając tamte odległe czasy.
Kozienicka fabryka broni
Była największą fabryką broni palnej w I Rzeczypospolitej. Założona w Kozienicach w 1788 roku jako jeden z efektów reformy wojskowej. Stało się tak za sprawą Sejmu Wielkiego, który zwiększając liczebność armii do 100 tysięcy, zdecydował również o nowych rodzajach wojska i ich uzbrojeniu. Jego produkcją miała zająć się Królewska Manufaktura Broni Palnej, ufundowana w Kozienicach dwa lata wcześniej przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Na czele fabryki stanął znany w kraju i Europie konstruktor rusznikarski Andrzej Kownacki. I to on dokonał zmian w procesie produkcji, przekształcając manufakturę w prężny nowoczesny zakład. Do fabryki zostali sprowadzeni specjaliści z zagranicy (Saksonii i Francji) oraz rodzimi rusznikarze i rzemieślnicy. Zakład został wyposażony w najlepsze maszyny, urządzenia oraz własną kuźnię (hamernię). Młoty w kuźni poruszane były siłą wytwarzaną przez koła wodne. W tym celu uregulowano rzekę Zagożdżonkę i spiętrzono jej nurt poprzez budowę upustów.
W fabryce wytwarzano początkowo około 500 karabinów rocznie, potem produkcję zwiększono do 2000 sztuk. W drodze kolejnej decyzji Sejmu Wielkiego z października 1789 roku w fabryce rozpoczęto produkcję karabinów z gwintowaną lufą (sztucerów). Bardzo szybko stały się one podstawowym uzbrojeniem batalionów strzelców celnych (tj. strzelców wyborowych).
Kozienicka fabryka została zniszczona podczas insurekcji kościuszkowskiej przez wojska rosyjskie dowodzone przez gen. Apraksina. Najprawdopodobniej doszło do tego 24 kwietnia 1794 roku.
Kozienicki sztucer
Była to jednostrzałowa broń palna o mechanizmie skałkowym z gwintowaną lufą. Sztucer produkowano w latach 1790 – 1794 w fabryce broni palnej w Kozienicach; stąd nazwa „sztucer kozienicki”. Przez historyków wojskowości uznawany jest za pierwszy karabin polskiej konstrukcji produkowany seryjnie na potrzeby polskiego wojska.
Sztucerem kozienickim posługiwali się w szczególności strzelcy celni. Decyzję o utworzeniu takich oddziałów podjął Sejm Wielki w 1789 roku, przychylając się w ten sposób do koncepcji opracowanej przez Tadeusza Kościuszkę. Jak sugerują znawcy problematyki, Kościuszko wzorował się w tym zakresie na doświadczeniach wyniesionych z wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Czy tak było? – trudno orzec. Na pewno Kościuszko napisał dla strzelców regulamin służby, zatwierdzony przez Komisję Wojskową w 1791 roku.
Strzelcy celni zasłynęli w 1792 roku w okresie wojny w obronie Konstytucji 3 Maja. Jednak wojna trwała raptem cztery miesiące i zakończyła się nagle kapitulacją.
Kozienicki epilog
Wieść o kapitulacji, i przystąpieniu króla Stanisława Augusta do Targowicy, zastała armię polską w obozie pod Kozienicami. (Ściślej, obozującą między Sieciechowem i Kozienicami). Z decyzją króla nie chcieli się pogodzić oficerowie i żołnierze. Dla nich wojna w obronie Konstytucji 3 Maja nie była przegrana. Dowódca armii koronnej ks. Józef Poniatowski i gen. Tadeusz Kościuszko na znak protestu podali się do dymisji.
- Na wszystko byłem przygotowany – pisał książę Józef do króla – lecz nie na podobną nikczemność. Jestem zgnębiony i oszołomiony. Raczej należało bić się do zgonu niż oddychać hańbą (…) Muszę mu (dowódcy wojsk rosyjskich – przyp. autora) ustąpić do Wisły i przeznaczonego mi punktu, tj. do Kozienic, lecz gdy tam przyjadę, już przed nikim się nie cofnę.
W dowód solidarności z księciem Józefem, i w uznaniu jego zasług, żołnierze złożyli hołd swemu wodzowi na wzór legionów rzymskich. – Męstwu, cnocie, talentowi i szlachetności duszy Jego, żeby całemu światu był wiadomym, medal bić zalecamy, na którym z jednej strony wyryty będzie biust Jego, a na drugiej stronie napis: „Miles imperatori” (Żołnierze swemu Wodzowi).
Sergiusz Bożek, Martin Bożek
Napisz komentarz
Komentarze