Wraca w nowej odsłonie sprawa budowy masztu telefonii komórkowej w Świerżach Górnych. Jeden z mieszkańców napisał w tej sprawie list do radnych Rady Miejskiej w Kozienicach. Jego treść bulwersuje, a miejscami nawet szokuje. Każe także zapytać o to, w czyim interesie działają ludzie, których kozieniczanie obdarzyli zaufaniem w ostatnich wyborach samorządowych?!
Apel do radnych
List mieszkańca do kozienickich radnych wpłynął do Urzędu Miejskiego w Kozienicach w dniu 4 lipca 2017 roku. Wszystkie kwestie w nim poruszane dotyczą sprawy dwukrotnie opisywanej na łamach naszego tygodnika w artykułach „Świerże Górne. Maszt niezgody” (nr z 11.05.2017) i „Burmistrz obstaje przy swoim!” (nr ). W liście mowa jest także o okolicznościach, które rzucają na sprawę nowe światło. Zanim do nich przejdziemy, przypomnijmy.
Sprawa dotyczy sporu wokół lokalizacji budowy stacji bazowej telefonii komórkowej w Świerżach Górnych. Zgodę na lokalizację wydał burmistrz Kozienic Tomasz Śmietanka we wrześniu 2016 roku. Mieszkańcy dowiedzieli się o tym fakcie z końcem marca 2017 roku. Nikt wcześniej z nimi nie rozmawiał na ten temat. Więc kiedy dotarła do nich ta wieść, złożyli wniosek o wznowienie postępowania, podnosząc, że nie z własnej winy nie brali w nim udziału. Burmistrz Śmietanka nie wznowił jednak postępowania i nie przeprowadził konsultacji z mieszkańcami (w ramach rozprawy administracyjnej). Mieszkańcy odwołali się. Sprawa zawisła przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym w Radomiu. Zajmuje się nią również wojewoda mazowiecki i Minister Infrastruktury i Budownictwa.
W czyim interesie?
Kluczowe w sprawie jest to, dlaczego mieszkańcy nie brali udziału w postępowaniu w sprawie lokalizacji masztu telefonii komórkowej w Świerżach Górnych? Czyżby to możliwe, że stało się tak z powodów i okoliczności przytaczanych w liście do radnych?! Oto one:
- Pani G. przyznała się nam, że przedstawiciele Polkomtela zgłosili się do niej, a ona jako sołtys pomogła im znaleźć lokalizację. (…) Po kilku dniach w rozmowie z E.M. dowiedziałem się ciekawej rzeczy. E.M. była delikatnie poirytowana. Pani G. powiedziała E.M. tak: jaka ja byłam głupia, że zorganizowałam to na działce K., a nie na Twojej. Wtedy to Ty zarabiałabyś pieniądze, a nie K.
- Ksero tej karty otrzymałem od sąsiada z komentarzem – zobacz kto nas załatwił. Przeczytałem tę informację i powiedziałem sąsiadowi – G. Sąsiad potwierdził i stwierdził, że na taką funkcję jak sołtys trzeba wybierać odpowiednie osoby. Pod wieczór zadzwoniła do mnie E.M., że na mojej poczcie elektronicznej znajduje się powyższe opracowanie. Gdy powiedziałem, że już je czytałem to wtedy E.M. zapytała: to już wiesz czyja to jest sprawka. Odpowiedziałem, że Pani G. Pani E.M. potwierdziła.
- Chodzi o to, że Pani G. nie wywieszała żadnych ogłoszeń, ani nikogo słownie nie informowała o tych sprawach. Ani w lipcu 2016 roku, ani w październiku 2016 roku. Dlatego nie wpłynęły zastrzeżenia do planowanej budowy, bo nikt o tych faktach nie wiedział.
Logika lokalnej władzy
Burmistrz Śmietanka zapewniał, że dopełniono wszelkich obowiązków informacyjnych. Że mieszkańcy Świerży Górnych zostali poinformowani o postępowaniu w sposób zwyczajowo przyjęty, tj. m.in. poprzez wywieszenie informacji na tablicy ogłoszeń i słupie energetycznym. I mimo tego, nie wnosili żadnych uwag i zastrzeżeń.
Jeśli tak w istocie było, że mieszkańcy Świerży Górnych mogli zgłaszać swoje postulaty wtedy, kiedy było prowadzone w 2016 roku postępowanie, i nie zrobili tego, to z jakich powodów zaczęli protestować przeciwko decyzji burmistrza w marcu 2017 roku? Dlaczego pod pismem z protestem przeciwko budowie stacji telefonii komórkowej podpisało się przeszło 350 mieszkańców?!
Odpowiedź nasuwa się sama: Ponieważ wcześniej o postępowaniu i wydanej przez burmistrza decyzji nie wiedzieli. To logiczne? Tak, lecz w Kozienicach logika rządzących jest inna! Oni zawsze mają racje, nawet jeśli jej nie mają. W końcu to oni są władzą. Proste.
Martin Bożek
Apla:
Napisz komentarz
Komentarze