Rafał Lechański, powszechnie znany jako Zielony, opuścił nas w lipcu zeszłego roku. O tym kim był dla swoich przyjaciół i dla Kozienic pisał wtedy na naszych łamach Emil Kopański (“Goodbye Zielony”, Tygodnik OKO nr 11/2020). Teraz, korzystając z okazji, jaka pojawiła się wraz z projektem „Nasza kultura w Gminie Kozienice”, umożliwiającym mieszkańcom przedstawienie własnych inicjatyw w zakresie kultury, jego koledzy Karol Kozak i Mateusz Pułkowski zaproponowali zorganizowanie poświęconego jego pamięci koncertu… i w głosowaniu mieszkańców uzyskali najwięcej głosów, bo aż 365, a ich projekt zostanie zrealizowany już za miesiąc. Gdy spotkaliśmy się z chłopakami by porozmawiać o ich inicjatywie, okazało się, że prawie nie musimy zadawać pytań, ponieważ opowieść o Zielonym i społeczności, dla której stworzył ostoję, toczyła się sama.
OKO: Najpierw proste pytanie: co się wydarzy?
Karol Kozak: 9 października wydarzy się koncert, który ma upamiętnić naszego kolegę, przyjaciela, który dla tego miasteczka zrobił bardzo wiele, choć być może znany jest bardziej poza jego granicami. Przez przynajmniej kilkanaście lat, w kilku kolejnych lokalizacjach, organizował koncerty, czasem bardzo duże imprezy, zwieńczeniem była jego działalność pod szyldem pubu Zieleniak. To ładnych parę lat, z którymi wiąże się masa różnych historii, radości i znajomości z ludźmi z całej Polski, ale też z Czech, Niemiec, Słowacji… To był przede wszystkim człowiek, który bardzo wspierał scenę lokalną. Zawsze, gdy grały jakieś zespoły, był też jako support zespół stąd, złożony z ludzi tu mieszkających albo stąd pochodzących. Człowiek -legenda. I tak jak mówiłem wcześniej: Zielony był bardziej znany poza Kozienicami niż w Kozienicach. To dzięki niemu zespoły z całego kraju same nawiązywały kontakt i zabiegały o to, żeby tutaj zagrać, o czym wiem, bo czesto najpierw kontaktowały się ze mną i to ja mu je podsuwałem. On posłuchał, ocenił po swojemu... i zawsze coś ciekawego z tego wyhaczył.
Mateusz Pułkowski: Karol powiedział tu dlaczego to robimy, przypomniał postać Rafała… a dlaczego właśnie taki projekt? Chodzi o to, że wokół Zielonego i baru, powstała społeczność, a jak wszyscy wiemy społeczność pozbawiona spoiwa, którym był w tym wypadku Zielony jako osoba i pub Zieleniak jako miejsce, ulega dezintegracji. Te osoby wciąż natykają się na siebie, gdzieś tam się spotykają, mówimy sobie “cześć” czy też pomachamy gdzieś tam z samochodu, ale brak już miejsca, w którym moglibyśmy się spotkać i koncertów, które odbywały się bardzo często i były dla tych naszych spotkań przyczynkiem - choć Zieleniak żył także pomiędzy nimi i ta społeczność cały czas się tam spotykała. Moim zdaniem, zachowując wszelkie proporcje, można to porównać do rozproszenia społeczności słuchaczy skupionych wokół radiowej Trójki, po jej zniszczeniu. Nagle, niemal z dnia na dzień, zabrakło ludzi, rozmów, muzyki i klimatu, dla których słuchacze byli związani z tą stacją. Wszyscy się rozproszyli. To był bardzo trudny moment, wie o tym każdy były słuchacz Trójki. Musiało dopiero powstać oddolnie stworzone, zupełnie nowe Radio 357, żeby to środowisko mogło ponownie się spotkać i poczuć, że "jest u siebie", a nie w jakimś obcym domu. I podobnie jest z Zieleniakiem. Nasz projekt ma zatem za zadanie - oprócz wspomnienia samego Rafała, co jest najważniejsze - ponowne zebranie tej całej masy osób, o których wiemy, że gdzieś tam są, ponowne zintegrowanie tej unikalnej społeczności. Pomysłodawcą tego koncertu jest Karol, ja pomagam od strony takiej bardziej organizacyjnej.
Karol: Myślałem o tym długo i nie jest przecież też tak, że tylko ja jeden, bo wiele osób wspominało przy różnych okazjach, że warto by.... Wiem, że już rok temu były takie plany, ale pokrzyżowała je pandemia.
Mateusz: Wiele osób mówiło “Szkoda, że już nie ma…”, “Co teraz będzie…”, po przeżytej żałobie zaczęły się takie właśnie głosy odzywać. W projekcie opisujemy to zadaniowo, bo tak sie pisze projekty, ale po ludzku rzecz sprowadza się do tego, że chcielibyśmy się po prostu wszyscy znowu spotkać - choćby po to, żeby wspólnie powspominać jak to było. Gdy coś ważnego zostaje nam odebrane, jakaś osoba lub miejsce, zawsze próbujemy to jakoś przypomnieć i w ten sposób część tego zatrzymać, albo stworzyć coś, co wejdzie w to miejsce.
Karol: Może to dziwnie zabrzmi, ale miesiąc czy półtora miesiąca temu coś mi podszepnęło, żeby się w koncu przełamać i to zrobić. Minęła akurat rocznica tragicznej śmierci Rafała. Pierwszą osoba, do której się zwróciłem, był Maciek, brat Rafała. On zareagował entuzjastycznie… i dalej już poszło sprawnie.
OKO: Mówicie cały czas o ludziach, którzy znali Zielonego, ale przecież projektem i koncertami zainteresują się też zapewne ci, którzy się, kolokwialnie mówiąc, “nie załapali”, których to wszystko ominęło. Czy Wasz projekt nie jest też sposobem na to, by pokazać jak ważne miejsce na mapie kozienickiej kultury tworzył Zielony, mimo że funkcjonowało ono całkowicie niezależnie, równolegle i jakby w cieniu nurtu oficjalnego?
Mateusz: Wiesz, to zabrzmi może trochę górnolotnie, ale myślę, że to działało tak, że kto miał trafić do Zieleniaka... ten trafił. Nie sądzę, żeby było tak, że ktoś teraz po tym koncercie powie “ojej, jaka szkoda, że ja się nie załapałem…”, bo nie znam takiej osoby w Kozienicach, która byłaby zainteresowana muzyką, czy szerzej kulturą alternatywną i która by się przez Zieleniak nie przewinęła. Osobiście mam taką nadzieję, taką myśl w głowie, że to spotkanie wywoła jednak jakiś ferment w miasteczku, zainspiruje jakieś przedsiębiorcze osoby, które być może zastanawiają się nad tym, czy nie byłoby warto pociągnąć to dzieło w postaci prowadzenia w Kozienicach pubu, w którym odbywają się koncerty. I może teraz ten projekt, spotkanie w jednym miejscu, rozmowy, wspomnienia i myślenie o tym, co można by dla Rafała i tego miasteczka dalej robić, zaowocują czymś ciekawym. Dorastają kolejne pokolenia, ludzie słuchają różnej muzyki i mają różną wrażliwość i pewnie nawet dzisiaj znalazłyby się takie dorastające osoby, które by takiego miejsca potrzebowały - ale teraz go nie znajdą, bo najbliższe funkcjonuje chyba w Puławach. My tu w ogóle mieliśmy wielkie szczęście, że dzięki Rafałowi coś takiego w tak małym mieście powstało.
Karol: To było miejsce, które w tej chwili spokojnie można już uznać za kultowe, w dobrym tego słowa znaczeniu.
Mateusz: ...a wiadomo, że gdy coś jest kultowe, to nie można sobie powiedzieć “Dobra, to teraz zróbmy coś podobnego i będzie tak samo”. Nigdy już nie będzie tak samo, ale choć czasy się zmieniają, to takie miejsce typu “tribute to Zieleniak”, pamiętające jego osobę, nowe, ale z duchem Zieleniaka… byłoby super, gdyby powstało i mam nadzieję, że ten koncert zapoczątkuje ferment, który być może do tego doprowadzi.
Karol: W historii Zieleniaka ważny jest też aspekt towarzysko-sportowy i tego też nie można pomijać. Rafał posiadał wykupiony dostęp do meczy i wiele osób przychodziło je oglądać - piłka nożna, siatkówka… Także dzięki temu ten pub był bardzo ważnym miejscem dla ludzi, którzy wyjechali za granicę, na studia czy do pracy, generalnie poza miasto, bo były takie momenty dwa razy w ciągu roku, czyli oczywiście okres świąt Bożego Narodzenia i wielkanoc, gdy w do pubu nie można było wcisnąć szpilki. Ludzie zjeżdżali z daleka, czasem z bardzo daleka i tam mieli miejsce, gdzie mogli się spotkać. Nie trzeba się było nawet umawiać. To miejsce było też przy okazji tak urządzone, podzielone na salę koncertową, palarnię, ogródek i bar z telewizorem, że nawet jeśli nakładał się jakiś ważny mecz i koncert, to i tak wszystko harmonijnie funkcjonowało.
Mateusz: Pamiętam, że była taka sytuacja, że na jakimś koncercie wokalista zniknął pomiędzy numerami, przeszedł gdzieś przez kuchnię, po czym wrócił i krzyknął ze sceny “CRACOVIA 3:1!”. Tak to wyglądało. To była taka trochę przystań, gdzie bywalcy znali każdy kąt. Ostoja, punkt odniesienia. Tam widziałeś, że możesz się czuć sobą. Gdy przekraczałeś próg Zieleniaka wszystko zostawało na zewnątrz. Przestawało być ważne, czy jesteś radnym policjantem, prawnikiem, lekarzem, studentem czy bezrobotnym. Wszyscy byli tam równi w tym sensie najbardziej właściwym, tak jak powinniśmy rozumieć to słowo. To była wartość tego miejsca, ale też moim zdaniem wytłumaczenie, dlaczego niektóre osoby tam nie trafiały. Trzeba było kupić ten klimat, jaki Zielony tworzył i zachować pewien rodzaj kultury, autentyczności, co nie każdemu pasuje. Warto przypomnieć, że Zieleniak to nie tylko sport i muzyka, ale i szerzej rozumiana kultura alternatywna czy kultura w ogóle. Pub funkcjonował
także jako galeria sztuki, gdzie czasem można było obejrzeć obrazy twórców, którzy dopiero
później mieli wystawy w innych miejscach, były spotkania z podróżnikami, autorami książek, np. z kozieniczanką Olą Synowiec. Zielony trzymał rękę na pulsie, znał mnóstwo osób, niezależnie od czynników oficjalnych wspierał twórców kultury na wiele sposobów. Wszystko wychodziło od spotkań i prowadziło do spotkań, więc istotą projektu jest dla nas właśnie spotkanie.
Karol: Ja bym dodał, że zespoły, które za miesiąc zagrają, to są po prostu ludzie, którzy grali w Zieleniaku wielokrotnie - nawet jeśli czasem zespół jest nowy, tak jak c o l o r s , to są w nim ludzie, którzy Zieleniak poznali bardzo dobrze. Diesel grał wielokrotnie, The Junks to basista Diesla, który gra w nim z 11-letnim synem, myślę że to bardzo ciekawy projekt. Do tego mamy dwa zespoły stricte związane z Kozienicami, xThe, czyli dwóch chłopaków z Kozienic, dawniej we French Letters i ich warszawski kolega oraz Ronin, czyli ex-zawodnicy z kozienickiego Fat Fingers. Starałem się dobrać zespoły tak, by z jednej strony było to coś nowego, jak w przypadku c o l o r s, czy Ronin, bo to znów coś nowego od nas, z Kozienic, a z drugiej ludzie, którzy już tutaj wielokrotnie byli, grali i czają ten klimat.
Mateusz: Nasze powtórne spotkanie to jedno, ale publiczności szerszej niż społeczność Zieleniaka chcemy zaprezentować po prostu ten rodzaj muzyki, szeroko pojętej muzyki alternatywnej, której gdzie indziej w Kozienicach po prostu nie ma...
Karol: ...co, jeśli ten projekt wypali, a wierzymy, że musi wypalić i to mocno, mamy nadzieję zmienić, by było to kontynuowane. Chcielibyśmy, żeby przynajmniej raz w roku odbywał się w Kozienicach już nie tyle koncert, co powiedzmy mini-festiwal z taką muzyką, jakieś cykliczne wydarzenie, alternatywna scena.
Mateusz: Jakkolwiek by to nazwać i ktokolwiek byłby organizatorem - grunt, żeby to żyło. No a w przyszłości może dorobimy się miejsca, gdzie ten nurt kultury będzie mógł być znów kultywowany.
Karol: Nasz pierwszym celem jest, żeby ludzie znów się spotkali, żeby Rafał popatrzył na nas z góry z uśmiechem, spojrzał, skrzywił się i powiedział...
Karol i Mateusz unisono: ...WIĘCEJ WAS MATKA NIE MIAŁA?
Mateusz: Albo “A już było tak spokojnie… jeszcze Was tu brakowało”.
Karol: Wszystkie te teksty to jest klasyka. Każdy z nas to zapamiętał i tak już zostanie, to jest nieodwracalne.
rozmawiał AlKo
Napisz komentarz
Komentarze