Dla KDK był to pierwszy wernisaż w roku 2020, dla Sławomira Zawadzkiego zaś już osiemnasta indywidualna wystawa, a przypomnieć można, że swoje prace prezentuje od orwellowskiego roku 1984. Najnowsza wystawa nosi tytuł "Błotno liryczny realizm magiczny".
W relacjach z wszelkich tego rodzaju imprez regularnie powtarza się zwrot „licznie zgromadzona publiczność” i choć tej językowej kalki można mieć często serdecznie dosyć, tym bardziej, że często pojawia bez szczególnego uzasadnienia, tu jednak jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ – jak zauważyła dyrektor CK-A, Elwira Kozłowska – niewiele brakowało, by w niemałej przecież sali wystawowej zabrakło miejsca dla miłośników twórczości artysty... i jego przyjaciół, ponieważ podczas tego spotkania wyjątkowo wyraźnie widać było, że pan Sławomir jest nie tylko ceniony jako artysta, ale też po prostu powszechnie lubiany jako człowiek.
Czemu zresztą trudno się dziwić – prowadzącej spotkanie pani dyrektor CK-A trudno było wydobyć od artysty jakkolwiek obszerniejszą wypowiedź na własny temat, bynajmniej nie z powodu mrukliwości, ale z uwagi na nadzwyczajną skromność i chęć wypowiadania się przede wszystkim przez sztukę. Są artyści, którzy swoje dzieła sprzedają opakowane w dodatkową narrację i manifesty – sztuka Sławomira Zawadzkiego najwyraźniej tego zupełnie nie potrzebuje, a mimo to przyciąga uwagę i angażuje, a dzięki niecodziennej spójności i powtarzaniu kluczowych motywów niepostrzeżenie wciąga w swój dziwny, tyleż piękny co zwichrowany świat, gdzie możemy być pewni, że jeśli na jednym obrazie trwa poszukiwanie zielonego kota, będziemy go mogli spotkać pętającego się po innych.
Sławomir Zawadzki jest na co dzień pracownikiem Muzeum Regionalnego w Kozienicach – gdy zostało to wspomniane, rzucił w przestrzeń „Eksponat...”, czym udało mu się rozbawić chyba wszystkich zgromadzonych – toteż Muzeum miało na wernisażu silną reprezentację, a nawet moment liryczny, gdy jedna z pań zatrudnionych w tej szacownej instytucji odczytała (zwięzły i napisany zgrabnie i z humorem, w konwencji jak najdalszej od drętwej laurki ku czci) wiersz napisany przez przyjaciela artysty. Odbyło się również zapowiedziane wcześniej losowanie jednej z prac artysty, która przypadła w udziale jednemu z najmłodszych gości.
Po podziękowaniach i kwiatach, pani Elwira oddała artystę w ręce publiki, która samoczynnie, w nadzwyczaj zdyscyplinowany sposób, ustawiła się w bardzo imponującą kolejkę do składania bohaterowi wieczoru gratulacji.
Wystawa będzie dostępna do 8 marca, zachęcamy jednak, by odwiedzili ja Państwo jak najszybciej, ponieważ jest wysoce prawdopodobne, że będziecie chcieli do niej wrócić po kilkakroć!
AlKo
Napisz komentarz
Komentarze