Zapytany o cel i scenariusz dzisiejszych ćwiczeń, Paweł Kowalski, zastępca Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Kozienicach, wyjaśniał:
- Dzisiejszym naszym zadaniem jest ewakuacja ludzi poszkodowanych z wyspy. Mamy tutaj teoretycznie sytuację taką, że woda wystąpiła z koryta, przez co miejscowość została odcięta od prądu i w ogóle od świata. Ze wszystkich stron jest otoczona wodą, dlatego też będziemy aplikacyjnie ewakuować rodziny, dostarczać żywność i namioty ogrzewane, bo założenie jest oczywiście takie, że temperatura jest niska, mimo że akurat ona nam sprzyja. Będą również osoby poszkodowane, które będziemy stamtąd transportować. Mamy za zadanie zapewnić tej miejscowości wszystkie warunki potrzebne do życia. Drugim epizodem jest wypadek prowizorycznego okrętu, rzecznej barki zrobionej przez mieszkańców, na progu spiętrzającym. W wyniku tego osiem osób wypada z barki i naszym zadaniem jest wyłowić te osoby z nurtu rzeki. Są one na szczęście w kapokach, więc powiedzmy, że są przytomne, jedynie wyziębione. To założenie jest dla nas istotne, ponieważ mamy często zdarzenia na tym progu i dlatego staramy się jak najwięcej ćwiczyć.
W ćwiczeniach wzięło udział łącznie około sześćdziesięciu strażaków, w tym część kompanii Straży Państwowej z naszego powiatu oraz jednostki OSP Nowa Wieś, Ryczywół, Samwodzie i Świerże Górne. Dla kozienickich strażaków, czyli gospodarzy ćwiczeń, godziny wypływane na Wiśle są ważne, ponieważ ćwiczeń na dużej rzece, w lokalizacjach, gdzie sterowanie jest utrudnione nigdy za wiele. Warto angażować w nie również strażaków-ochotników, by w razie potrzeby sprawnie współpracowali z kompanią strażaków zawodowych.
Kliknij tutaj i zobacz galerię z pierwszego epizodu ćwiczeń!
Ćwiczenia to nie tylko sprawdzian umiejętności ludzi, ale i funkcjonalności sprzętu: oprócz samych łodzi, sprawdzone zostały również użyteczne w sytuacji powodzi pływające pompy, agregaty o dużej mocy, były też zapory przeciwpowodziowe o łącznej długości czterech i pół kilometra, z czego użyto oczywiście jedynie części na wyspie (epizod pierwszy) strażacy, co możecie Państwo zobaczyć na zdjęciach, użyli takiej właśnie zapory, przetrenowali również budowę wału z worków z piaskiem. Sprawnie przebiegało zarówno zabezpieczanie wyspy, z której mieszkańcy odciętej miejscowości nie chcieli się, jak się okazało, w większości ewakuować, jak i transport osoby potrzebującej pomocy medycznej. Komunikaty, które słyszeliśmy wyraźnie, były jasne i precyzyjne, decyzje podejmowane szybko, a transport poszkodowanych jedną stronę i potrzebnych urządzeń materiałów w drugą przebiegał szybko i bez zakłóceń. Gdy wyspa była już niemal całkowicie zabezpieczona, znalazło się w łodzi miejsce dla przedstawicieli mediów, którzy mogli przekonać się, jak to jest, znaleźć się w kierowanej pewną ręką strażaka łodzi motorowej, bystro pokonującej nurt królowej polskich rzek, by nieść pomoc potrzebującym.
Kliknij tu i zobacz naszą galerię ze wspólnej ze strażakami wyprawy na wyspę!
Bardzo dynamiczny był epizod drugi, podczas którego odziani w kapoki towarzyszyliśmy załodze rozmieszczającej za wałem spiętrzającym plastikowe beczki, symulujące oczekujących pomocy pasażerów barki. Zadaniem kolejnych łodzi było podpłynięcie i wyłowienie rozbitków, co nie było proste, ponieważ precyzyjne manewry w tym miejscu nie należą do łatwych. Wszyscy wywiązali się z zadania wzorowo, co staraliśmy się utrwalić w miarę naszych możliwości, pomimo mokrych obiektywów. Z rozmów z załoga łodzi wynikało, że wypadki w tym miejscu nie są rzadkie, ponieważ by pokonać przeszkodę, trzeba dokładnie wiedzieć, którędy płynąć, podejście do progu w złym miejscu może natomiast łatwo poskutkować wywrotką łodzi, włącznie z najbardziej fatalnym scenariuszem, gdy nakrywa ona pasażerów.
Ćwiczenia przebiegły sprawnie, zawodu nie sprawili ani ludzie, ani sprzęt, na koniec zaś z powszechnym aplauzem spotkała się możliwość regeneracji sił za sprawą strażackiej grochówki!
Napisz komentarz
Komentarze