Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 18:13
Przeczytaj!
Reklama dogadać się w małżeństwie

SZEMRANY RAJ. Powieść szkatułkowa – political fiction

Rozdział 18 - Arogancja
SZEMRANY RAJ. Powieść szkatułkowa – political fiction

SZEMRANY RAJ

Powieść szkatułkowa – political fiction

                        Rozdział 18

                         Arogancja

  

To nie był udany początek dnia dla burmistrza Tadeusza Mleczki. Od rana bombardowano go telefonami o działaniach Antykorupcyjnej Agencji Śledczej na terenie Jelenic. Informacje nie napawały optymizmem, wręcz przeciwnie.

Najpierw tuż po otwarciu ratusza zjawili się w nim śledczy, żądając wydania dokumentów i elektronicznych nośników danych. Potem gminę obiegła wieść, że trzech jelenickich urzędników zostało zatrzymanych w drodze do pracy. Przeszukano ich miejsca zamieszkania, i w asyście agentów odwieziono do Wydziału Prokuratury Krajowej w Lublinie. Szybko okazało się, że kilkanaście innych osób również tam trafiło celem złożenia zeznań w charakterze świadków. Byli wśród nich pracownicy ratusza, skarbnik gminy, niektórzy radni oraz paru lokalnych przedsiębiorców. I wszystko to rozegrało się zaledwie w przeciągu kilku porannych godzin.

W odbiorze mieszkańców Jelenicę nawiedziło istne trzęsienie ziemi. Choć obyło się bez zniszczeń, towarzyszących w takich wypadkach ruchom tektonicznym skorupy ziemskiej. Tym niemniej, w wymiarze społecznym i psychologicznym odcisnęło swoje piętno. Tego dnia wszędzie w gminie i powiecie mówiło się tylko o tym. Żaden inny news nie był wstanie przebić informacji o wizycie oficerów Antykorupcyjnej Agencji Śledczej w Jelenicach. Protesty w Sejmie, wybryki partyjnych cwaniaków w spółkach zbrojeniowych, afery korupcyjne z udziałem byłych i obecnych ministrów, nawet goły tyłek znanego senatora na plaży! – wszystko to nie wytrzymywało konkurencji i schodziło na dalszy plan.      

- Do kogo dzwonić? Z kim gadać? – przemknęło przez głowę Mleczki, kiedy odebrał przy śniadaniu pierwszy telefon z rewelacjami. Kolejne doniesienia potęgowały tylko pierwotne wrażenie i napędzały gonitwę myśli. Mleczko gotował się na samą myśl, że agenci tak po prostu weszli do urzędu gminy i zabrali dokumentację związaną z inwestycjami i komunalnym zasobem nieruchomościami. – Cholera! Dlaczego nie było ostrzeżenia? – zastanawiał się. – Rozumiem, że Lechu wypada z obiegu, bo przechodzi w stan spoczynku, ale co robi Romek, że przespał sprawę!? Przecież jedziemy na tym samym wózku. Te i inne rozważania nie przynosiły jednak odpowiedzi na zasadnicze pytanie. – Jechać do urzędu gminy, czy nie? - w końcu mam dzisiaj delegację do Poznania na okolicznościowy zjazd Związku Gmin Polskich. Mleczko ważył wszystkie „za” i „przeciw”. Po chwili zdecydował. – Jadę do Poznania. Samorządowiec, który nie ma sobie nic do zarzucenia, powinien robić swoje. Bez względu na okoliczności. Najlepiej będzie to przeczekać, wykonując służbowe obowiązki jak gdyby nigdy nic.

Już w drodze na zjazd Mleczko wykonał kilka telefonów do współpracowników. Skontaktował się również z zaprzyjaźnioną agencją PR-arową. Następnie poinstruował telefonicznie wiceburmistrza Czerwonkę, jak ratusz ma reagować na zainteresowanie ze strony mediów.

– Nic nie komentujemy. To sprawa prokuratury i agencji. Ze swej strony deklarujemy pełną współpracę z organami ścigania. Nigdy nie tolerowaliśmy najmniejszych przejawów nieuczciwości, nie mówiąc już o korupcji. Jesteśmy przekonani, że wszystko szybko zostanie wyjaśnione.

- Jasne, Tadek. A może dać to na stronę internetową, jako oficjalny komunikat gminy? – zaproponował Czerwonka.     

– Tak, to dobry pomysł. Aha, i jeszcze jedno, roześlij ten komunikat do naszych radnych, niech wiedzą co mówić, i nie opowiadają dyrdymałów od siebie. A tak w ogóle to spokój! Nic się nie stało.

            Mleczko zakończył rozmowę i wyłączył komórkę. Rozparł się wygodnie na tylnym siedzeniu służbowego samochodu. Poluzował krawat i zmrużył oczy. Rozmyślał. Nagle uświadomił sobie, że tuż obok siedzi przewodniczący rady gminy Mariusz Kręcicki. Wszakże razem mieli reprezentować Jelenice na zjeździe Związku Gmin Polskich. Do tej pory Kręcicki milczał, i Mleczko zupełnie zapomniał o jego obecności. Bierność Kręcickiego miała dwa powody. Nie chciał przeszkadzać Mleczce w prowadzeniu rozmów telefonicznych. To po pierwsze, a po drugie, przez cały ten czas wyobrażał sobie najróżniejsze scenariusze zakończenia całej tej afery, która wybuchła dziś rano w Jelenicach. – Czy wyjdziemy z tego obronną ręką? Jaki to będzie miało wpływ na decyzje wyborców na jesieni? Jak odwrócić uwagę mieszkańców od tego „smrodu”? – dumał przewodniczący. Rozwiązanie problemu jednak nie przychodziło. Wątpliwości mnożyły się. Popadał w coraz większe przygnębienie. W sukurs przyszedł Mleczko, zagadując do niego.

- Halo, nad czym tak główkujesz, Mariusz?

- Co, a tak, sorry. Zamyśliłem się – zreflektował się Kręcicki i dodał:

- Nie da się ukryć, Tadek. Ta dzisiejsza historia jest przybijająca. Zastanawiam się, czy z tego gówna wyjdziemy obronną ręką?

- Masz jakieś wątpliwości?! – spytał z oburzeniem w głosie Mleczko.

- Po pierwsze, to jestem tym wszystkim zaskoczony. A po drugie, wątpliwości nasuwają się same.

- Czyli jakie, Mariusz? Tylko bez tej ściemy dla maluczkich? Siedzimy w tym interesie od lat, i włos nam z głowy nie spadł – bagatelizował Mleczko. 

– Zazdroszczę ci tej pewności siebie z domieszką arogancji władzy – pomyślał Kręcicki, lecz zachował to dla siebie, po czym zdobył się na polemikę.

- Zbierzmy fakty, Tadek.

- Proszę bardzo, Mariusz – odparł nonszalancko Mleczko. 

- Od rana szaleją u nas agenci Antykorupcyjnej Agencji Śledczej. Ani ty, ani nikt inny z naszej paczki nie dostał żadnego sygnału, że to się wydarzy. A kiedyś wiedzieliśmy, co w trawie piszczy, zanim zapiszczało – tu Kręcicki spojrzał wymownie w oczy Mleczki, zawiesił na chwilę głos, po czym wyliczał dalej. - Trzy miesiące temu prokuratura w Radomsku wszczęła śledztwo w sprawie korupcji w jelenickim ratuszu, czyli w naszym ratuszu, Tadek! O czym też nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Opozycja w radzie bezpardonowo patrzy nam na ręce, jak nigdy przedtem. Wojewoda uchylił nam więcej uchwał w ostatnim czasie, niż w ciągu trzech poprzednich kadencji. Mam mówić dalej…?

- Nie musisz, to są… fakty, jak je nazwałeś. Nie zaprzeczam – skwitował Mleczko i dodał pośpiesznie:

- Ale zapominasz o jednym.

- O czym? – zdziwił się Kręcicki.

- O tym, że te fakty, jak wszystko w otaczającej nas rzeczywistości, podlegają interpretacji, … inteerpreetaacjii, Mariusz! – I wiesz, co przy tej interpretacji jest ważne?

- Co?

- To, kto jej dokonuje, Mariusz – oznajmił Mleczko, uśmiechając się przy tym.

            Następnie, aby nie pozostawić żadnych niedomówień, Mleczko zaczął opowiadać o parasolu ochronnym nad Jelenicami. Miał go roztaczać wszechmocny układ wzajemnych zależności i powiązań. Jego sercem i mózgiem była elitarna grupa wysoko postawionych polityków i dobrze sytuowanych biznesmenów z regionu. Grupa mająca wszędzie swoich ludzi. Począwszy od skarbówki, poprzez policję i prokuraturę, a na sądach kończąc. - Przynajmniej kilkakrotnie słyszałem już te rewelacje o parasolu ochronnym – zauważył w myślach Kręcicki. – A jeśli tym razem okaże się za krótki…?! Na zakończenie swojego wywodu Mleczko rzucił coś, co miało ostatecznie przekonać Kręcickiego do racji burmistrza. – Przed wyjazdem dzwoniłem na „czysty” numerek do Romka Sobczaka. I powiedział mi tylko jedno: „Olej to chłopie, są za krótcy na nas. To nie ich liga”.

            Kręcicki tym razem nie podzielił się z rozmówcą swoimi wątpliwościami. Spasował. – Obyś Tadek nie mylił się, co do możliwości Romka. A arogancja nie przysłaniała ci oglądu sytuacji – spuentował w myślach Kręcicki.                   

 (…)                                

 

 koniec rozdziału 18.

Luther Faun

Cdn.

Ten i poprzednie rozdziały dostępne na naszej stronie: www.tygodnikoko.pl

w zakładce POWIEŚĆ

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Zdzisław S.Treść komentarza: Czy możecie wydrukować dokładną recepturę okowity z buraków. Jestem zainteresowany starymi smakami , chciałbym odtworzyć taką wódkę . Mogła by być atrakcją Kozienic jako np. Rychtterówka . Pozdrowienia dla pana Marka i całej Redakcji .Czekam na przepis w następnym numerze .Data dodania komentarza: 15.05.2024, 12:58Źródło komentarza: OKO 9/515Autor komentarza: EmerytkaTreść komentarza: Radni Pionek słusznie obniżyli burmistrzowi Kowalczykowi wynagrodzenie ponieważ niszczyl miasto i dalej to robi. Wystarczy przejechać się po mieście i zobaczyc- dziurawe ulice, miasto brudne, alejka przy ul.JPII w parku trzy lata i beznadziejna i na Błoniach dwa lata i już dziury, wydawał pieniądze podatników na rzeczy zbędne a ważne sprawy ominął, nadzatrudnienie w urzędzie miasta, umarzał podatki koleżkom a od mieszkancow chciał jak najwiekszych podwyżek. Po prostu zniszczył nas mieszkańców i już dawno należało mu obniżyć wynagrodzenie a nie dopiero teraz. Gdyby miał odrobinę honoru to sam powinien odejść. Ale takie osoby nie mają go za grosz tylko dalej są pasożytami. BRAWO RADNI!!!!!!Data dodania komentarza: 9.02.2024, 01:43Źródło komentarza: OKO 3/509Autor komentarza: E leTreść komentarza: Bedzie mi milo wrocic do tego miejsca. Fajna atmosfera i sympatyczni ludzie. Vi aspettiamo domani alle 18. Non mancate! Up the Golden HandData dodania komentarza: 10.11.2023, 11:27Źródło komentarza: GOLDEN HAND: CHCIAŁEM, ŻEBY BYŁY REFRENYAutor komentarza: WojtekTreść komentarza: Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino GratulacjeData dodania komentarza: 9.11.2023, 20:41Źródło komentarza: „To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną MatuszkiewiczAutor komentarza: MfooyarekTreść komentarza: Cudów nie ma. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie daje - otóż się nie udaje.Data dodania komentarza: 13.09.2023, 14:50Źródło komentarza: SP ZZOZ KOZIENICE: JAKIM CUDEM TO SIĘ UDAJE?Autor komentarza: słuchaczTreść komentarza: słuchałem, szkoda ze nie ma radiaData dodania komentarza: 25.08.2023, 20:48Źródło komentarza: Jedna rzecz jest stała...
Reklama
Reklama