Świerże Górne zostały zelektryfikowane dopiero w 1963 roku, a część mieszkańców sprzeciwiało się założeniu linii dostarczających prąd. Liczbę robotników mających budować Elektrownię szacowano nawet na 8 tysięcy. Te i wiele innych faktów znajdziemy w prezentowanej dzisiaj drugiej części historii Elektrowni Kozienice, której budowa rozpoczęła się 50 lat temu. Kolejny odcinek w następnym numerze naszego pisma
W pierwszych powojennych latach wielu mieszkańców gmin nadwiślańskich wegetowało w ziemiankach i prowizorycznych, skrajnie prymitywnych budynkach. Odnotowywano tutaj bardzo wysoki odsetek sierot i półsierot, kalek, inwalidów. Znaczna część młodzieży wiejskiej utrzymywała się z uprawy lichych gruntów oraz dorywczych zajęć, a zjawiskiem zauważalnym był nadmiar rąk do pracy. Życie toczyło się przy lampach naftowych, z ograniczonym dostępem do oświaty i opieki medycznej. Same Świerże Górne zostały zelektryfikowane dopiero w 1963 r., a więc w blisko dwadzieścia lat po zakończeniu działań wojennych. Odbyte tutaj pierwsze zebranie dotyczące elektryfikacji zakończyło się zresztą awanturą, gdyż część mieszkańców sprzeciwiła się założeniu linii dostarczających prąd. Smutne wrażenie sprawiały także Kozienice, zabudowane zniszczonymi, parterowymi domami, z których znaczna część nadawała się do wyburzenia. Chociaż miasto posiadało rangę stolicy powiatu, silne były plotki mówiące, że zostanie ona przeniesiona do rozwijających się dynamicznie Pionek.
Prace projektowe
Decyzja o ulokowaniu elektrowni w Świerżach Górnych miała też bezsprzecznie na celu także wydźwignięcie z ubóstwa znacznej części, zrujnowanego przez wojnę, powiatu kozienickiego. Gdy zapadła, można było przystąpić do prac projektowych. Rozpoczęły się one w 1965 r. pod kierunkiem generalnego projektanta, znakomitego praktyka i zarazem wykładowcy Politechniki Warszawskiej Damazego Laudyna. Na głównego inwestora przedsięwzięcia wyznaczono Zakłady Energetyczne Okręgu Wschodniego w Radomiu, a całość dokumentacji projektowo-kosztorysowej została wykonana w biurach przedsiębiorstwa „Energoprojekt” w Warszawie. Oparto ją o przeprowadzone przez szereg przedsiębiorstw i instytutów badania z zakresu geologii, hydrologii, meteorologii, transportu, łączności, budownictwa przemysłowego, automatyki i wielu innych dziedzin.
Równocześnie z opracowywaniem projektu trwały analizy dotyczące uwarunkowań związanych z samą budową. Na miejsce inwestycji musiało przecież przyjechać z całej Polski wielu specjalistów, począwszy od inżynierów, a skończywszy na wykwalifikowanych robotnikach (ich liczbę szacowano nawet na około 8 tys.). Każdemu z nich należało zapewnić dach nad głową, codzienne wyżywienie, dojazd na miejsce robót i chociażby namiastki życia kulturalnego.
Oczywiste było, że większość budowniczych elektrowni będzie musiała zamieszkać w samych Kozienicach – mieście zupełnie nieprzygotowanym na tego rodzaju wyzwanie. Pojawiały się też ważne pytania dotyczące przyszłości, a więc okresu, w którym elektrownia już powstanie i rozpocznie swą pracę. Niektórzy z urbanistów twierdzili, że jej stała załoga (szacowana na około 1,5 tys. pracowników) powinna mieszkać przede wszystkim w Kozienicach i być dowożona do Świerży Górnych rozbudowanymi liniami komunikacyjnymi. Inni stali na stanowisku, że należy wybrać inny wariant, a mianowicie – tak, jak niegdyś w Nowej Hucie pod Krakowem – stworzyć w Świerżach Górnych duże osiedle mieszkaniowe, które z biegiem czasu przekształci się w samodzielne miasto i być może za kilkadziesiąt lat nawet wchłonie dotychczasową stolicę powiatu.
Dr Sebastian Piątkowski
Fot.Kozienice – monografia miasta i regionu 1945-1990/
Sebastian Piątkowski; Kozienice 2012
Tygodnik OKO nr 4/365/2018 -dodatek Enea Wytwarzanie
Napisz komentarz
Komentarze