Naprawa kozienickiego szpitala bez środków zewnętrznych jest niemożliwa! Tak wprost wynika z programu naprawczego szpitala, który 27 listopada 2017 roku przyjęła Rada Powiatu Kozienickiego. W sprawie uzyskania wsparcia finansowego dyrektor szpitala Jarosław Pawlik dwa dni temu rozmawiał ze starostą kozienickim, burmistrzem Kozienic i wójtami gmin powiatu kozienickiego. W odpowiedzi usłyszał od burmistrza Tomasza Śmietanki: palnij se w łeb dyrektorze, jak nie wiesz co robić i skąd wziąć środki!
Dla niektórych reakcja kozienickiego burmistrza może wydawać się nazbyt radykalna. Ale jeśli potraktować jego słowa nie dosłownie, lecz jako wyraz oburzenia na pomysły dyrektora Pawlika zawarte w opracowanym przez niego programie naprawczym, to emocje burmistrza Śmietanki mają swoje uzasadnienie.
Zawartość programu
Dyrektor szpitala zaproponował 6 działań naprawczych. Dwa pierwsze sprowadzają się do redukcji oddziału zakaźnego (z 27 do 8 łóżek) oraz oddziałów chirurgicznego i ortopedycznego (odpowiednio z 48 do 32 i z 33 do 18 łóżek). W obu przypadkach pociągnie to za sobą zmniejszenie liczby personelu; na oddziale zakaźnym z 4 do 2 lekarzy i mniej o 11 pielęgniarek, na dwóch pozostałych oddziałach nastąpi zmniejszenie liczby pielęgniarek o 13 osób. Jednocześnie szacunkowy koszt inwestycji (nakładów), jakie planuje dyrektor szpitala w związku z wdrożeniem tych punktów programu, wyniesie łącznie 2.130.000 złotych.
Trzecia propozycja dotyczy zwiększenia rentowności zakładu pielęgnacyjno-opiekuńczego, który w 2016 roku zanotował stratę w wysokości 290.000 złotych. Aby zakład w następnych latach przynosił zyski planuje się dwa rozwiązania. Pierwsze, to uruchomienie dodatkowych 27 łóżek, a drugie, to komercjalizacja jego działalności. W tym drugim przypadku, jak napisano w programie, „musiałoby to odbywać się poza strukturą SP ZZOZ, gdyż samodzielnie publiczne zakłady opieki zdrowotnej nie mogą świadczyć komercyjnie tego typu usług, w przeciwieństwie do spółek prawa handlowego”. Co oznacza, że zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy, jak kiedyś oddział rehabilitacji, ma wypaść ze struktury kozienickiego szpitala. A usługi będzie świadczył podmiot prywatny, który w przeciwieństwo do publicznego zakładu będzie generował zyski. (Uwaga dla niezorientowanych w problematyce zwykłych ludzi: oczywiście nie jest to PRYWATYZACJA publicznej służby zdrowia w Kozienicach, tylko optymalizacja kosztów funkcjonowania kozienickiego szpitala, jak chcą znawcy słowników oxfordzkich i innej maści fachowcy rządzący w gminie i powiecie kozienickim).
Działanie czwarte, opisane w programie naprawczym, ma polegać na przystosowaniu pomieszczeń oddziału ginekologiczno-położniczego oraz neonatologicznego do standardów wynikających z przepisów prawa. Dziwne, że dotąd warunki lokalowe w szpitalu tych standardów nie spełniają, skoro rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą obowiązuje od lipca 2012 roku. Ale jak to mówią, lepiej późno, niż wcale.
Działanie piąte będzie łączyło się z przeniesieniem oddziału ortopedycznego z piętra V na piętro IV oraz uruchomieniem na piątym piętrze „działalności komercyjnej”. Do końca na razie jeszcze nie wiadomo jakiej, ale na pewno komercyjnej. W programie enigmatycznie zapisano, że „przykładowo mogą to być zabiegi neurochirurgiczne, czy bariatryczne i wiele innych”. Nakłady, jakie trzeba ponieść na wdrożenie tego pomysłu, to 600.000 złotych. Natomiast szacunkowy roczny wzrost przychodu z „działalności komercyjnej” to kwota 400.000 złotych. I wszystko fajnie, tylko jakim cudem to policzono, skoro konkretnie nie wskazano w programie rodzaju tej działalności?
Najbardziej ambitną propozycję zawiera działanie szóste. Mianowicie, budowa bloku operacyjnego z centralną sterylizacją. Koszt: 20 milionów złotych. Źródła finansowania: zewnętrzne. Tak to ujęto w programie i jednocześnie napisano, że „jest to zadanie możliwe do wykonania tylko w przypadku pozyskania środków zewnętrznych”. A to trochę mało, bo zgodnie z prawem program naprawczy powinien zostać wdrożony w ciągu trzech lat i musi wskazywać konkretne zadania i źródła ich finansowania. Inaczej, staje się listą pobożnych życzeń, a nie dokumentem planistycznym.
Finansowanie programu
W podsumowaniu programu, którego treścią są powyższe propozycje, dyrektor Pawlik napisał: „(…) w chwili obecnej SP ZZOZ nie posiada zdolności kredytowej. Dlatego bez pozyskania środków zewnętrznych program naprawczy jest niemożliwy do realizacji”.
Co przy tym istotne, szacunkowe koszty finansowania wdrożenia programu, jakie wynikają z propozycji dyrektora, to kwota 5.080.000 złotych (nie licząc 20 milionów na budowę bloku operacyjnego, bo to niby jest element programu autorstwa dyrektora Pawlika, ale tak nie do końca; jakby co, parafrazując wiecznie żywego Bareję, to to jest posag Lusi).
Planowane roczne korzyści, jakie podał w programie dyrektor Pawlik, to kwota 3.262.000 złotych. Oczywiście pod warunkiem, że spełnią się założenia dyrektora i nastąpi wzrost ilości porodów, co ma przynieść dodatkowe 400.000 złotych, oraz pacjenci będą płacić za nowe usługi świadczone w ramach „działalności komercyjnej” (choć jeszcze nie wiadomo jakiej?!), co podobno da kolejne 400.000 złotych. W końcu zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy zamiast starty przyniesie prognozowane 590.000 złotych zysku; ale to pod warunkiem, że nie zostanie „sprywatyzowany”, bo tylko wtedy będzie to zysk szpitala.
Wszystko to razem ma poprawić wynik finansowy szpitala, lecz tylko pod warunkiem, że znajda się „środki zewnętrzne”.
Efekty programu
Po co w takim razie było pisać program naprawczy, bez zabezpieczenia tych środków? – to pytanie zadają sobie wszyscy, których obchodzi los szpitala w Kozienicach. Od strony formalnej tak postawione pytanie można skwitować frazesem, że to wymóg ustawowy, gdyż rok 2016 szpital zamknął stratą prawie 0,6 mln złotych. Ale przecież nie o to chodzi, aby program był kolejnym świstkiem papieru, z którego nic nie wynika. To ma być realny plan ratowania kozienickiego szpitala. I to w dosłownym sensie tego terminu.
Wszakże kluczowym problemem nie jest strata za rok 2016, jaką odnotował szpital, lecz narastający dług szpitala, wynoszący już 51 MILIONÓW ZŁOTYCH. I jego roczna obsługa, która przekracza kwotę 4 mln złotych. Jakie są tego przyczyny? W programie zaliczono do nich m.in. posiadanie przez szpital od 2009 roku kapitału ujemnego i stałe pogłębianie się tej sytuacji; a także to, że kozienicki szpital od początku istnienia Narodowego Funduszu Zdrowia nigdy nie osiągnął dodatniego wyniku finansowego na działalności operacyjnej. W programie jednak nie zauważono, że ponad 10 lat dyrekcja szpitala to menadżerowie cieszący się całkowitym poparciem i zaufaniem większości rządzącej w powiecie kozienickim, czyli Samorządowego Forum Ziemi Kozienickiej i jego doraźnych koalicjantów.
Przy opłakanym stanie finansów powiatu kozienickiego, spłata długu lub nawet tylko jego redukcja są niewykonalne. Co pozostaje? Likwidacja palcówki albo realne (a nie iluzoryczne) działania naprawcze. Działania, które przyniosą nie tylko zmniejszenie wydatków kosztem redukcji oddziałów szpitala i jego personelu, lecz przede wszystkim wzrost zakresu i jakości świadczonych usług.
A temu postulatowi wychodzą naprzeciw tylko dwa pomysły dyrektora Pawlika na naprawę sytuacji w szpitalu. Mianowicie, działanie trzecie i czwarte; z tym, że wyłącznie pod warunkiem, iż zakład pielęgnacyjno-opiekuńczy nie zostanie „sprywatyzowany”. Piąte z działań proponowanych przez dyrektora też spełniałoby to kryterium, gdyby podane zostały konkrety, a dyrektor nie myślał życzeniowo, podobnie jak to zrobił, pisząc o budowie bloku operacyjnego za 20 milionów złotych. Wyprzedaż budynków i nieruchomości należących do szpitala, to również droga donikąd. To przyniesie tylko doraźne wpływy do budżetu szpitala, które przy założonym w programie poziomie 1,2 mln złotych ze sprzedaży majątku, nie naprawią fatalnej kondycji finansowej placówki. Już nie mówiąc o tym, że w odbiorze społecznym będą traktowane jako złodziejska prywatyzacja majątku należącego do powiatu, czyli ogółu jego mieszkańców.
W tym też kontekście, mając na uwadze propozycje zapisane w programie naprawczym kozienickiego szpitala, wcale twardym słowom burmistrza Kozienic pod adresem dyrektora Jarosława Pawlika dziwić się nie można. Ja się im nie dziwię, choć trzeba również zauważyć, że czas nadchodzących Świat Bożego Narodzenia powinien skłaniać naszego (mojego!) burmistrza do bardziej koncyliacyjnej postawy.
Martin Bożek
Napisz komentarz
Komentarze