Z czym Wam się to kojarzy?
(artyści biorą do rąk Tygodnik OKO z dn. 3.04.2014)
Z gazetą, lokalną w dodatku.
(zaglądają do środka na stronę z wywiadem dla Tygodnika OKO z 2014 roku, gdy Łowcy.B występowali w Kozienicach)
O, stare dzieje, jeszcze w innym składzie – obszerniejszym składzie. Ale to wciąż my.
Z czego Polacy lubią się śmiać?
Maciek Szczęch: Z bardzo różnych rzecz, od absurdalnych po typowo slapstickowe, podawanych wprost, aż na wulgaryzmach skończywszy. Jest szerokie spektrum tego, co w Polsce ludzi bawi. Każdy ma swój horyzont i każdego bawi trochę coś innego.
Jaką publicznością są mieszkańcy Kozienic?
M.Sz.: Na podstawie dzisiejszego występu to miłą, uprzejmą, wytrwałą. Tak, wytrwałą, bo zimno było.
Unikacie w występach tematyki politycznej. Dlaczego?
M.Sz.: Staramy się unikać tematyki politycznej. Traktujemy politykę jako łatwy sposób na rozbawienie widzów, zwłaszcza w zepsutych czasach, w którym przyszło nam żyć. A my próbujemy obierać trochę inną – trudniejszą, konkretniejszą drogę – bo tak lubimy.
Bartosz Gajda: Ale też nie nazwałbym tego unikaniem. Gdy znajdziemy jakiś temat polityczny, który nas będzie śmieszył, to zrobimy skecz o tym. To nie jest tak, że się bronimy, albo na siłę unikamy czegoś. Tylko na razie nie znaleźliśmy, aczkolwiek w naszej karierze kilkunastoletniej jest kilka, ze dwa lub trzy numery były.
M.Sz.: Tak, ale by pokazać na swój sposób...
B.G.: ...w Sejmie, na stołówce sejmowej...
M.Sz.: ...tak, potwierdzam.
Malkontenci mówią, że kiedyś to było lepiej. Nawet jeśli chodzi o rozśmieszanie.
B.G.: A ja to im jeszcze mogę powiedzieć, że a jeszcze kiedyś to będzie dużo gorzej.
M. Sz.: No, w ogóle będzie.
B.G. Za Jagiełły, to dopiero było.
M.Sz. Ale za Chrobrego jak było super.
B.G.: Nie no, też było źle.
M.Sz.: Szlachta miała się super, szlachta nie pracowała wtedy. Teraz też szlachta nie pracuje.
Często sięgacie po zabawę językiem, po inteligentny i subtelny żart. Czy nadal jest zapotrzebowanie właśnie na taki?
B.G.: Jest.
M.Sz.: Jest.
B.G.: Ludzie trochę są spychani do defensywy. Aczkolwiek istnieją ludzie, którzy...
M.Sz.: ...którzy tego potrzebują.
B.G.: Na to pytanie też bym odpowiedział jak na to o polityce. To nie jest tak, że lubimy to, nie lubimy tego. Czy robimy to, a nie robimy tego. Spotykamy się na próbach i staramy się wymyślić coś, co nas bawi. Jeżeli uznamy, że to jest gotowe, żeby pokazywać ludziom, to zaczynamy pokazywać. To jest jedyna myśl, która nam przyświeca: żeby siebie bawić, rozśmieszać. A te gry słowne. Dużo z takich rzeczy wychodzi na występach, ktoś się potknie, ktoś miał coś powiedzieć, przejęzyczy się i nagle odkrywa coś nowego. A że ma wokół siebie stado hien, to od razu się na niego rzucają.
M.Sz.: Ale nie ukrywam, że zależy nam na tym, żeby, pomimo tego jakie ogólne wrażenie niektórzy odnoszą patrząc na nasz występ, by uruchomić jakieś zwoje mózgu i pokłady mocy mózgowej, żeby ten żart był jakiś nieoczywisty, i nie podany wprost na tacy.
,,Ludzie nieraz pytają się nas, skąd biorą się te rzeczy, które robimy na scenie. No to my im mówimy, że trochę z głowy, ale tak ogólnie to patrzymy na was”. To słowa wprowadzające do jednego ze skeczy. Czy umiemy śmiać się z siebie?
B.G.: Czekałem na to pytanie! (śmiech) I powiem to raz: są tacy ludzie, co umiom, a są tacy, którzy nie umiom (śmiech). Natomiast mogę rozszerzyć swoją wypowiedź o doświadczenie, że jeśli ktoś nie ma takiego gustu lub nie przepada, to nie ma co na siłę pokazywać mu, że ma albo coś robić. Bo to może zakończyć się tragedią. Spoko, przyjmujemy tę wiadomość: ktoś lubi to, ktoś nie lubi.
Napisz komentarz
Komentarze