I set toczył się ze zmiennym szczęściem, a drużyny szły "łeb w łeb". Dopiero pod koniec partii KKS przeszedł do ataku. M.in. dzięki grze Marcina Obreńskiego oraz Pawła Sąpura drużyna uzyskała prowadzenie. Przy wyniku 24:22 trener M. Grzelczak poprosił o czas. Chwilę później KKS wygrał 25:22.
W II partii goście przeszli do kontrofensywy. Zdobyli najpierw 4-punktową przewagę (6:10), później 7-punktową (13:20), a seta zamknęli z mocną 10-punktową różnicą, tj. 15:25.
III set mocno zaczął LKPS (2:5). Następnie KKS odrobił straty, dzięki skutecznym zagrywkom Radosława Kiragi. Walka była przez pewien czas wyrównana. Jednak goście odzyskali inicjatywę i do końca partii utrzymywali 3- do 5-punktową przewagę.
W ostatnim, IV secie, LKPS szybko osiągnął znaczącą przewagę nad gospodarzami (8:12). W tym momencie na parkiet wszedł Wiktor Skwarek. Następnie, dzięki dwóm asom serwisowym R. Kilagi, KKS zmniejszył różnicę punktów do 17:18. Pod koniec seta LKPS zdobył się na wysiłek. Uzyskał 3- 4-punktową przewagę i wygrał IV partię 21:25, a cały mecz 1:3.
Spotkaniu towarzyszył gorący doping kibiców, co widać na zdjęciach oraz załączonym materiale wideo. Nie obyło się bez "strat w sprzęcie" - jeden z bębnów odmówił posłuszeństwa.
KKS Kozienice - LKPS Pszczółka Lublin 1:3 (25:22, 15:25, 20:25, 21:25).
Napisz komentarz
Komentarze