„Ten budynek stoi przez drogę, naprzeciw kościoła, drewniany do innego dotykający budynku […]” – K. Zając zaczął opisywać dzieje kozienickiego szpitalnictwa od najstarszych, bo sięgających połowy XVII w. wzmianek (cytowany fragment pochodzi z 1649 r.). Warto dodać, że w ówczesnych czasach tego typu placówki funkcjonowały jako przytułki dla starych i chorych i posiadały kilka lub kilkanaście miejsc.
Następnie skupił się na dziejach nowoczesnego, XX-wiecznego szpitalnictwa. Przypomniał czasy I wojny światowej i początki Szpitala Rezerwowego Legionów Polskich, który został powołany do życia 5 listopada 1916 r. Zasygnalizował, że lata 20. i 30. były czasem wielu reorganizacji, w tym zmiany siedziby w 1924 r. z dzisiejszej ul. Sienkiewicza na Lubelską. Naszkicował działalność szpitala w latach II wojny światowej i czasach powojennych. Przypomniał niezrealizowane plany budowy nowej siedziby szpitala na rogu ulic 11 Listopada i Wójcików z połowy lat 50., jak również wskazał problemy budowy nowej placówki 20 lat później. Wykład zakończył się na roku 1981 r., kiedy szpital zaczął działać w dzisiejszej formie (książka obejmuje również najnowsze dzieje placówki).
Podczas prezentacji nie zabrakło wspomnień dotyczących ludzi tworzących szpital. K. Zając przypomniał m.in. sylwetkę dr Marii Godlewskiej, która była dyrektorem placówki w latach 1923-1936. Jest to znamienne, ponieważ w tym czasie kobiety rzadko zostawały lekarzami, a jeszcze rzadziej kierowały instytucjami publicznymi. Duże zainteresowanie wzbudziła burzliwa historia życia kapelana kozienickiego szpitala Józefa Kaing-Ba (trafił on do miasta w 1939). Pochodził on z dalekiego wschodu. Prawdopodobnie podczas wojny rosyjsko-japońskiej został pojmany przez jednego z żołnierzy carskich i wywieziony na zachód. Wkrótce został porzucony. Przygarnęła go rodzina polska. Podczas posługi kapłańskiej przebywał m.in. w Rumuni. W latach II wojny światowej został aresztowany. Po ucieczce walczył w powstaniu warszawskim. Odtworzenie wszystkich tych szczegółów było możliwe nie tylko dzięki dokumentom archiwalnym, ale również dzięki wspomnieniom rodziny, w tym wnuczki.
Wielu uczestników spotkania traktowało temat osobiście. Dlatego też na koniec prelekcji, kilka osób podzieliło się swoimi spostrzeżeniami i wspomnieniami dotyczącymi historii placówki.
Napisz komentarz
Komentarze