Czy wcześniej też dokonywał pan tak karkołomnych wyczynów?
Nie, z kajakarstwem miałem do czynienia pierwszy raz. No może kiedyś, jak miałem kilkanaście lat, zdarzyło mi się wiosłować na zalewie w Siczkach.
Jak się pan przygotowywał?
Od dziecka miałem pod górę. Dużo pracowałem, nie bałem się trudów. Całe życie zajmowałem się sportem [siłownia, maratony – przyp. red.]. To też mi pomogło. Bardzo ważna jest wytrzymałość, przygotowanie wydolności organizmu. Trzeba mieć silną psychikę. Jeśli którakolwiek z tych rzeczy zawiedzie po drodze, to dalej nie można płynąć.
Napisz komentarz
Komentarze