Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 04:28
Przeczytaj!
Reklama dogadać się w małżeństwie

KULTURA LUBI WOLNOŚĆ, A KONCERT MA BYĆ UCZTĄ DLA UCHA

Na pewno kojarzycie ich Państwo z projektu „Kozienice śpiewają”, którym zrobili prawdziwą furorę. Teraz zwarli szeregi, założyli w styczniu stowarzyszenie o swojskiej nazwie „Trochę Popkultury” i w jego ramach otworzą wkrótce w Kozienicach, na nowo powstałym kozienickim Parku Sportowo-Rekreacyjnym, Letnią Scenę Popkultury. Będzie się działo, a zanim dziać się zacznie – na powiedzenie kilka słów dla czytelników OKA namówić dali się Anna Pułkowska (prezes stowarzyszenia), Mateusz Pułkowski i Piotr Mizak
KULTURA LUBI WOLNOŚĆ, A KONCERT MA BYĆ UCZTĄ DLA UCHA

Tygodnik OKO: Zacznijmy od nazwy: dlaczego „Trochę Popkultury”? W sensie: popkultura jakby z definicji jest masowa. Mało Wam tego jeszcze dookoła?

 

Mateusz Pułkowski: Nasze stowarzyszenie z założenia miało być grupą osób działających „bez spinki”. Wymyślić dobrą nazwę jest dziś trudno, bo wszystkie dobre nazwy wydają się być już zajęte, szczególnie w sferze kulturalnej. Szukaliśmy więc czegoś z dystansem, ale jednocześnie jasno nawiązującego do charakteru naszej działalności. „Trochę Popkultury” jest według nas właśnie taką nazwą. To forma puszczenia oka do odbiorcy.

 

Anna Pułkowska: Pomyśleliśmy, że chcemy wejść na kozienicki rynek skromnie, z dystansem, bez przepychu, nie narzucając się nikomu, ale jednocześnie chcąc zrobić coś ciekawego. Wolimy, żeby to raczej publiczność oceniła nasze działania, a ta nazwa stanowi element naszego dość zdystansowanego do rzeczywistości stylu.

 

Mateusz: Jest to szerokie pojęcie, idealne by pomieścić cały wachlarz różnych aspektów naszej działalności. Nie mamy w planach ograniczania się tylko do muzyki. Myślimy też o imprezach gamingowych, nie zamykamy się na film, książkę… Na razie robimy koncerty, ale nawet na najbliższych wydarzeniach, w strefach tematycznych, pojawią się także inne aktywności. Dlatego w naszym przypadku określenie „popkultura” jest jak najbardziej OK.

 

Ciekawe jest u Was to połączenie spontaniczności i luzu w komunikacji z odbiorcami i tego, co przebija spod spodu, czyli konsekwencji w działaniu i tego, że jest ono w oczywisty sposób starannie rozplanowane.

 

Anna: Tak. Wszystko jest u nas przemyślane i zaplanowane. To, co teraz robimy, jest realizowaniem naszych pomysłów i założeń krok po kroku. Imprezy są tematyczne, dopasowane do różnych grup wiekowych. Mieszamy style, łączymy gatunki i pokolenia.

 

Mateusz: Podam przykład: na pewno znasz zespół Kury i ich kultowy album „P.O.L.O.V.I.R.U.S.”, który właśnie pojawił się w streamingach i po 25 latach wszyscy odkrywamy go na nowo. Gdybyś nie wiedział, kto go nagrał, pomyślałbyś: płyta zrobiona na luzie, trochę na kolanie, a nawet „na odwal się”. A w rzeczywistości jest to bardzo starannie przemyślane i nagrane przez wykształconych muzyków wydawnictwo. My staramy się działać w podobnym klimacie. Na froncie naszych działań – z rzeczywistym dystansem, ale już na zapleczu zawsze jest pełna profeska. Uważamy, że to idealne połączenie.

 

Anna: Te działania są naszymi pozazawodowymi aktywnościami. W stowarzyszeniu spełniamy się społecznie. Po prostu: spotyka się grupa fajnych osób, w której każdy w czymś się specjalizuje, robimy burzę mózgów i wtedy pojawiają się ciekawe pomysły.

 

Co to za grupa ludzi? Skąd się wzięliście i co Was połączyło?

 

Anna: Zaczęło się od naszych projektów “Kozienice Śpiewają”, które spotkały się z bardzo ciepłym odbiorem lokalnej społeczności. Wokół tego projektu skupiła się grupa bardzo pozytywnych ludzi, którzy mieszkają w Kozienicach i chcą coś dla tego miasta zrobić. Osób o artystycznych duszach. Pomyśleliśmy: szkoda zmarnować ten potencjał, trzeba zrobić coś więcej. I założyliśmy stowarzyszenie.
 

Mateusz: W trakcie organizowanego w ramach inicjatywy mieszkańców w Kozienickim Domu Kultury koncertu „Matka się dowie” poświęconego pamięci Rafała „Zielonego” Lechańskiego, wspólnie z Karolem Kozakiem przetarliśmy szlaki. Przekonaliśmy się, że możemy w Kozienicach oddolnie zorganizować spory koncert. Piotr Mizak powiedział kiedyś fajne zdanie: „skoro już zostaliśmy w Kozienicach – zróbmy razem coś fajnego”. Nie oszukujmy się: większość ludzi z zajawką już dawno wyjechała do Warszawy albo innego, dużego miasta. My zostaliśmy i stwierdziliśmy, że chcemy tutaj podziałać z biglem, podkręcić nasze działania, zacząć realizować swoje pasje. Koncerty były zapalnikami. Sygnałem, że jest grupa ciekawych, kreatywnym ludzi. Trzeba się było tylko zmobilizować.

 

Jest więc według Was w Kozienicach nisza na tego typu oddolną działalność?

 

Piotr Mizak: Na pewno jest tutaj dużo fajnych ludzi. Żeby to zadziałało, trzeba jednak się pokazać. Dać sygnał, wyciągnąć do nich rękę, żeby wyszli ze swoich okopów domowego zacisza i strefy komfortu. Nie wszyscy są tak śmiali, jak Ania i Mateusz. Mnie samego musieli namawiać przez dłuższy czas!

 

Anna: To prawda. Kiedy pierwszy raz odwiedziliśmy Piotrka w jego firmie, zmierzył nas surowym spojrzeniem i zdziwił się, że nie chcemy od niego kupić komputera, tylko namówić go na śpiewanie.

 

Piotr: Cóż, wyszła tutaj moja małomiasteczkowość. A im chodziło właśnie o takich ludzi, jak ja. Osoby, które przełamią swoje przyzwyczajenia i bariery mentalne. Dzięki udziałowi w projekcie „Kozienice Śpiewają” miałem okazję poczuć, jak to jest być po drugiej stronie. Wyszedłem na scenę i poddałem się pod ocenę publiczności. Dałem się ponieść emocjom. [śmiech]. A dzisiaj sam organizuję koncerty. Życie jest przewrotne.

 

Anna: W stowarzyszeniu są ludzie różnych zawodów, różni mentalnie, w różnym wieku. Tworzymy fajną, rodzinną ekipę. Mamy też w sobie żyłkę ryzykanta, trochę szaleństwa, a na pewno bardzo dużo pomysłów. Nasze wakacyjne imprezy są dopiero na etapie przygotowań, a ja już myślę, co chciałabym robić z tą grupą w przyszłym roku.

 

Piotr: Jedyne, co nas ogranicza, to pieniądze.
 

Styl, w jakim śmiało i otwarcie szukacie sponsorów, też wyróżnia Was spośród innych stowarzyszeń. 

 

Mateusz: Wiesz, jeśli chcesz zrobić coś na serio, nie możesz tego robić „z przyczajki”, czy jak kto woli „z partyzanta”. Musisz wyjść z otwartą przyłbicą i powiedzieć: „Cześć, postanowiliśmy zawiązać stowarzyszenie. Będziemy organizować fajne eventy kulturalne. Jeżeli chcesz nas wesprzeć, to tu jest nasza oferta”. Uważamy, że taka transparentność buduje zaufanie. Chcemy, żeby sponsor był naszym rzeczywistym partnerem, odgrywał jedną z głównych ról w trakcie organizowanego wydarzenia. Przygotowujemy ofertę sponsorską skrojoną na miarę danej firmy i jej profilu działalności tak, żeby obydwie strony skorzystały na wzajemnej współpracy.

 

Zaczynacie też grubo, bo Letnia Scena Popkultury to nie jest przecież jakaś skromna impreza, tylko naprawdę duże przedsięwzięcie. Jak do niego doszło?

 

Anna: Stwierdziliśmy, że wejdziemy na tę scenę skromnie, ale jednocześnie dosyć dynamicznie. Moglibyśmy robić niewielkie eventy, ale uznaliśmy, że lepiej będzie rzucić się na głęboką wodę i od razu zorganizować dużą, porządną imprezę. Mierzymy wysoko, marzymy o festiwalu. Wszystko przed nami, ale startujemy debiutanckim cyklem Letnia Scena Popkultury. Zaprosiliśmy bardzo ciekawych artystów, z różnych bajek muzycznych. Każdy znajdzie coś dla siebie

 

Mateusz: Line-up Letniej Sceny Popkultury jest wypadkową gustów muzycznych naszej ekipy, a te są naprawdę różne. Ania jest zanurzona w klimacie lat 80 i 90-tych. Ja lubię bardziej alternatywne rzeczy. Piotr Mizak i Olek Fikus to typowo rockowe dusze. Krzysztof Wnuk lubi nieco cięższe, punkowe i metalowe granie. Katarzyna Rybaniec to z kolei wielka miłośniczka hip-hopu. W efekcie, kiedy spojrzysz na propozycje muzyczne w trakcie Letniej Sceny Popkultury, w mniejszym lub większym stopniu to wszystko tam znajdziesz. „Łączymy style, mieszamy gatunki”, jak śpiewał Sidney Polak. W piątek 21 lipca na Letniej Scenie Popkultury zagra synth-popowy zespół Rycerzyki, przypominający trochę islandzki Sigur Rós, by za chwilę na scenie pojawił się Ambitus Duo ze Śpiewnikiem Seweryna Krajewskiego, a na finał tego dnia: Edyta Geppert. W pozostałe dni koncertowe będzie podobnie. Nasze imprezy przygotowane są w ten sposób, żeby w ich trakcie stylistycznie cały czas coś się działo.

 

Anna: Moje podstawowe założenie jest takie, że każdy koncert ma być przede wszystkim ucztą dla ucha i ciekawym widowiskiem. Także dla nas, bo chcemy robić takie imprezy, w jakich sami chcielibyśmy brać udział. Taki jest też klucz doboru artystów, czego przykładem będzie koncert Tribute To Queen w niedzielę 30 lipca. To wizualny i muzyczny majstersztyk z wokalistą śpiewającym utwory Queen w oryginalnej tonacji Freddiego Mercuryego i jeden z niewielu zespołów w Europie, posiadający licencję oficjalnego, brytyjskiego fan clubu zespołu Queen na wykonywanie ich utworów.

 

Jak to się stało, że macie możliwość zrobienia tego wszystkiego na plenerowej scenie w nowo otwieranym parku rekreacyjno-sportowym?

 

Anna: Nasz projekt realizujemy m.in. dzięki wsparciu Gminy Kozienice w ramach otwartego konkursu ofert na realizację zadań publicznych. Wystartowaliśmy w konkursie i otrzymaliśmy dotację na kulturalne „zagospodarowanie” tego miejsca w ramach Letniej Sceny Popkultury. W naszej opinii opracowaliśmy naprawdę bardzo ciekawą propozycję dla mieszkańców naszej gminy. Później poszliśmy za ciosem i napisaliśmy kolejny wniosek, tym razem do Narodowego Centrum Kultury.

 

Mateusz: Chcąc w pełni zrealizować wszystkie nasze pomysły musieliśmy solidnie się nagłowić, skąd jeszcze możemy pozyskać środki finansowe. Zrobiliśmy w stowarzyszeniu burzę mózgów, a jej efektem była idea złożenia wniosku do NCK w ramach programu „Kultura – Interwencje. Edycja 2023”. Na pracę nad wnioskiem poświęciliśmy kilkadziesiąt roboczogodzin. To była niezwykle ciężka praca całej naszej ekipy. Kilkanaście osób przemieliło wniosek od strony finansowej, organizacyjnej i artystycznej. Jedna z naszych koleżanek, w celu odcięcia się od wszelkich rozpraszaczy dnia codziennego, pracowała nad nim... w piwnicy. W efekcie otrzymaliśmy jedną z najwyższych subwencji w Polsce. W tej edycji programu złożonych zostało rekordowe 2177 wniosków, a tylko 341 z nich otrzymało dofinansowanie. Jesteśmy jedynym podmiotem w powiecie kozienickim i jednym z niewielu w subregionie radomskim, który pozyskał środki w ramach tego programu. Ten fakt napawa nas wielką dumą. Udowodniliśmy sami sobie, na co nas stać. Teraz jednak przed nami ciężka praca.

 

Anna: Letnia Scena Popkultury stoi obecnie na trzech, finansowych filarach: dotacji z Gminy Kozienice, dotacji z Narodowego Centrum Kultury i środkach od naszego głównego sponsora, czyli firmy PComp 3000. Bez wsparcia tych trzech podmiotów, organizacja koncertów na takim poziomie, na jakim to sobie wymarzyliśmy, byłaby niemożliwa. Ale nic nie zadziałoby się również bez mrówczej pracy naszych członków. To od niej wszystko się zaczęło i jako prezes Stowarzyszenia „Trochę Popkultury” chciałabym naszej ekipie serdecznie podziękować. To była praca „na zapleczu”, której teraz nie widać, ale wierzymy, że publiczność również ją doceni, biorąc udział w zbliżających się wydarzeniach.

 

Letnia Scena Popkultury zawita także do Kawiarni Kulturalna. Co tutaj będzie się działo?

 

Anna: Chcemy podkreślić, że w ramach Letniej Sceny Popkultury wspieramy też młode, kozienickie talenty muzyczne. W sobotę 5 sierpnia, pochodzący z Kozienic Kudłaty SoundSystem poprowadzi w Kawiarni Kulturalna intensywne, zamknięte warsztaty muzyczne. Po więcej szczegółów jak się na nie dostać, zapraszamy na naszą stronę na Facebooku. Warsztaty potrwają kilka godzin, a ten czas Kudłaty zamierza wykorzystać na maksa i wycisnąć jak cytrynę. To wielka gratka dla osób, które chcą wystrzelić swoje umiejętności muzyczne na zupełnie inny poziom. Ponadto tego dnia Kudłaty SoundSystem zagra na scenie swój set DJ-ski. Organizujemy również scenę Young Power, w ramach której przed kozienicką publicznością zaprezentują się młodzi, lokalni wykonawcy: KAYMAKI z Radomia, ZackoLucky – kapela z Zespołu Szkół Nr 1 w Kozienicach czy pochodzący z Kozienic beatboxer Kuba „JmBeats” Makuch. Poza Kudłatym na Letniej Scenie Popkultury wystąpią również inne zespoły związane z naszym miastem. Pojawią się m.in. popularne Stare Konie oraz znany kozienickim fanom alternatywnych, gitarowych brzmień zespół xThe.

 

Na koniec nasuwa się oczywiste pytanie: co dalej?

 

Piotr: Lubimy mówić, że dopiero się rozpędzamy. Zobaczymy, na ile nam to wyjdzie. Tak, jak Ania powiedziała: mamy w planach festiwal. To nasze marzenie, które zamierzamy zamienić w plan, a następnie go zrealizować. Uważamy, że w Kozienicach jest świetny klimat oraz duży potencjał w ludziach, którzy widzą światełko w tunelu. Wielu wartościowych ludzi wyjechało z Kozienic nie dlatego, że za mało zarabiali czy im się tu nie podobało, tylko dlatego, że nie mieli poczucia, że mogą się w Kozienicach realizować. Trzeba im to umożliwić

 

Wy teraz w zasadzie udowadniacie, że zawsze mogli, tylko musieliby się zebrać za to tak, jak Wy...

 

Anna: Chyba tak. Co jeszcze ważne: kultura nie lubi ograniczeń, lubi być wolna. Dlatego my po prostu robimy taką kulturę, jaką sami chcielibyśmy odbierać.


 

rozmawiał AlKo

Namiary: www.trochepopkultury.pl | facebook.com/TrochePopkultury | [email protected] | 514-628-528


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: Zdzisław S.Treść komentarza: Czy możecie wydrukować dokładną recepturę okowity z buraków. Jestem zainteresowany starymi smakami , chciałbym odtworzyć taką wódkę . Mogła by być atrakcją Kozienic jako np. Rychtterówka . Pozdrowienia dla pana Marka i całej Redakcji .Czekam na przepis w następnym numerze .Data dodania komentarza: 15.05.2024, 12:58Źródło komentarza: OKO 9/515Autor komentarza: EmerytkaTreść komentarza: Radni Pionek słusznie obniżyli burmistrzowi Kowalczykowi wynagrodzenie ponieważ niszczyl miasto i dalej to robi. Wystarczy przejechać się po mieście i zobaczyc- dziurawe ulice, miasto brudne, alejka przy ul.JPII w parku trzy lata i beznadziejna i na Błoniach dwa lata i już dziury, wydawał pieniądze podatników na rzeczy zbędne a ważne sprawy ominął, nadzatrudnienie w urzędzie miasta, umarzał podatki koleżkom a od mieszkancow chciał jak najwiekszych podwyżek. Po prostu zniszczył nas mieszkańców i już dawno należało mu obniżyć wynagrodzenie a nie dopiero teraz. Gdyby miał odrobinę honoru to sam powinien odejść. Ale takie osoby nie mają go za grosz tylko dalej są pasożytami. BRAWO RADNI!!!!!!Data dodania komentarza: 9.02.2024, 01:43Źródło komentarza: OKO 3/509Autor komentarza: E leTreść komentarza: Bedzie mi milo wrocic do tego miejsca. Fajna atmosfera i sympatyczni ludzie. Vi aspettiamo domani alle 18. Non mancate! Up the Golden HandData dodania komentarza: 10.11.2023, 11:27Źródło komentarza: GOLDEN HAND: CHCIAŁEM, ŻEBY BYŁY REFRENYAutor komentarza: WojtekTreść komentarza: Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino GratulacjeData dodania komentarza: 9.11.2023, 20:41Źródło komentarza: „To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną MatuszkiewiczAutor komentarza: MfooyarekTreść komentarza: Cudów nie ma. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie daje - otóż się nie udaje.Data dodania komentarza: 13.09.2023, 14:50Źródło komentarza: SP ZZOZ KOZIENICE: JAKIM CUDEM TO SIĘ UDAJE?Autor komentarza: słuchaczTreść komentarza: słuchałem, szkoda ze nie ma radiaData dodania komentarza: 25.08.2023, 20:48Źródło komentarza: Jedna rzecz jest stała...
Reklama
Reklama