Możemy także zdradzić, że już 5 września będzie można spotkać się z autorką na żywo, w Kozienicach, w Kawiarni Kulturalna!
Warto przypomnieć, że pani Anna jest twórczynią multimedialną, spełnia się także tworząc piosenki, z których część związana jest z książką, zapraszamy zatem nie tylko do lektury, ale i odwiedzenia strony autorki na FB (Anna S. Cichosz - Strefa Cichosza) oraz kanału na YouTube (Strefa CichoSZA).
PONIŻEJ PIERWSZY FRAGMENT KSIĄŻKI
Spokojnie tu u was, gospodarzu – rzucił w pewnym momencie brodacz. – Czemu to nie zachodzą do was gęściej? [...] ceny u was wcale przyjemniejsze jak w porcie. [...]
Rudy, który odzywał się najmniej, pokiwał głową, ale wysoki prychnął i popatrzył na towarzyszy z politowaniem.
– Nie narzekajcie. Na wyspach i tak jest taniej niż na kontynencie.
Henrick wzruszył ramionami.
– [...] Prawda, że u nas nie Vellura i wielkich bogactw nie mamy. Ale i tacy najpodlejsi też nie jesteśmy.
Brodacz wyprostował się.
– Vellura bogata, bo dziurawa jako i ser, który na niej wyrabiają.
Wysoki popatrzył na kolegę z lekkim rozbawieniem.
– Czerwone Jeziora chyba masz na myśli – zgadł.
Brodacz zaklął i machnął ręką ze złością.
– Dla mnie to mokre dziury w ziemi. [...] – warknął. – Dół i woda w dole. Ot! Za co to wydawać krocie na wycieczki?
Od stolika nieopodal dało się słyszeć nagłe prychnięcie. Brodacz, Rudy oraz Henrick spojrzeli w tamtym kierunku na szydełkującą Lidkę.
– Panienka ma chyba na ten temat inne zdanie – zagaił korpulentny i zarośnięty żołnierz z przymilnym uśmiechem. – Słyszała pewnie o Czerwonych Jeziorach same wspaniałości. Pewnie się marzy zobaczyć słynne rude skały, jako każdej.
[...]
Brodacz uśmiechnął się szerzej, błędnie odczytując jej rumieniec jako wyraz nieśmiałości, a nie rozdrażnienia.
– Jak się zechcesz do mnie uśmiechnąć, to ci poopowiadam więcej o Vellurze.
[...]
– Co pan mi więcej opowie, poza tym co ja już wiem?
[...]
– A jakież to historie słyszałaś, panienko? – ożywił się. – Założę się, że czymś cię zaskoczę.
Lidia podniosła szare oczy znad robótki. [...]
– Oszczędzę panu upokorzenia i nie podejmę zakładu – powiedziała spokojnym głosem, choć jej oczy płonęły gniewnie.
– Lidka! – warknął ostrzegawczo karczmarz.
Brodacz zaśmiał się wesoło.
– Nie ma co się złościć – zawołał. – Mogę i bez zakładu poopowiadać. Ale jak panienkę jednak zaskoczę, to obieca się uśmiechnąć. – Nie czekając na potwierdzenie, zaczął mówić już mocno podpitym głosem: – Słyszałem ja dużo o Vellurze. Co na początek? O czerwonych skałach, co je krew niewolonych syren plami? Czy może o wielkich kamieniach, które poustawiał sobie jako palisadę olbrzym mieszkający na szczytach? Ach, nie… – Uśmiechnął się jeszcze szerzej i pociągnął zdrowo z kubka. – Wiem, co się spodoba, panienko. O jednorożcach posłuchać byś chciała? A pewno, że tak. Najpiękniejsze konie na świecie, które tylko na Vellurze żyją. Płoche jak żadne inne i tylko z Czerwonych Jezior wodę piją, bo inna im szkodzi. To i nie można ich stamtąd wywieźć, bo na statku by pomarły.
Lidka prychnęła ponownie i spojrzała z pogardą na żołnierza.
– Niech mi pan nie opowiada bajek, bo to wywołuje jedynie śmieszność.
Brodacz spojrzał na nią zaskoczony.
– Słowo daję, to mnie zmieszałaś, panienko. – Upił łyk z kubka, wytarł usta i zakasłał gardłowo. – Tak przedtem parsknęłaś, żem myślał, iż wcale podoba ci się ta cała Vellura.
– Bo podoba – odpowiedziała, wracając do szydełkowania. – Ale nie z powodu plotek, które krążą na jej temat.
– A co tam może być ciekawego dla dziewki?
Lidka zamaszyście odłożyła robótkę na stół i wyprostowała się.
– Myśli pan chyba, że rozmawia z jakąś ciemną gęsią – warknęła. – Ale ja się uczyłam geologii i wiem, że na Vellurze są jedyne na świecie Czerwone Jeziora, które bynajmniej nie krwią syren są zabarwione, a pyłem, który się wytrąca ze skał. – Wzięła powietrze po tym długim zdaniu i od razu kontynuowała. – Nie ma też tam żadnego olbrzyma, bo takowe nie istnieją, podobnie jak jednorożce. Kamienie o niespotykanych kształtach zostały wyżłobione przez wodospad, który niegdyś tam płynął. A najlepsze konie są w Rideadanie. Jakże więc można się dziwić, że mi się marzy zobaczyć te cuda natury? A że dla pana to dziury w ziemi, to znaczy że jest pan nieuczony i tylko współczuć mogę.
Henrick poczuł, że policzki mu poczerwieniały. Rudy żołnierz zachichotał, a brodacz po raz pierwszy stracił pewność siebie. W lekkim zamieszaniu, jakie wywołała przemowa dziewczyny, nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że najwyższy z młodych mężczyzn spojrzał na Lidkę po raz pierwszy, odkąd się pojawiła.
A oto zwiastun do książki, który został nagrany przez grupę kozienickiej młodzieży w okolicy stawu w Janikowie Folwark. Poza klimatem powieści, można w nim dostrzec piękno Puszczy Kozienickiej, a także zachwycić się kreatywnością młodych ludzi z naszego otoczenia:
Napisz komentarz
Komentarze